sobota, 7 lutego 2015

Rozdział 9.

To już trzeci tydzień jak dostaję listy/e-mail'e a w nich różne miłosne wyznania, cytaty. Jestem bardzo ciekawa od kogo to wszystko. Kto zadaje sobie tyle trudu żeby bawić się w wycinanie literek z gazet i układanie z nich wyrazów  a nawet całych zdań.  Mam tych listów już 10. Pojawiają się dosłownie wszędzie ; w mojej szkolnej szafce, dostaje je nawet ostatnio od przypadkowych osób na stołówce.
Dzisiaj gdy otworzyłam swoją szafkę ku mojemu zdziwieniu nie zauważyłam tam żadnej koperty. W środku znajdowało się małe czerwone pudełeczko które wyglądało tak jak to do którego się wkłada pierścionki zaręczynowe a obok niego mała karteczka.

"Cześć piękna  spotkamy się ? Może koło 20, koło fontanny ? poznasz mnie po małej żółtej róży .

Otworzyłam pudełeczko, lecz zamiast jakiejś biżuterii, był bilet na koncert. Z uśmiechem na twarzy i ruszyłam do klasy. Po drodze spotkałam Marco.
- Cześć Julia.
- O Marco - Mimo wolnie wyszczerzyłam się jeszcze bardziej
- Co ty taka szczęśliwadzisiaj ?
- Długa historia.
Zadzwonił dzwonek i rozeszliśmy się do klas. Lekcje ciągnęły się  w nieskończoność. Cały czas myślałam o tej tajemniczej osobie od listów i dzisiejszego koncertu.  W jakiś sposób nie mogłam się doczekać tego wieczoru ale też bałam się. Bałam się że to będzie jakaś totalnie nudna osoba z którą nie będę potrafiła rozmawiać i że przesiedzimy cały wieczór w niezręcznej ciszy.

Kiedy wróciłam do domu zastałam tylko Logana. Pogadaliśmy chwilę w salonie po czym poszłam do siebie. Wzięłam pamiętnik i zaczęłam w nim pisać.

Dorgi pamiętniku

Dziś poznam swojego cichego adoratora. Zostawił mi w szafce bilet na koncert. Jeszcze nie wiem jaki bo nie pisze ale czuję że będzie fajnie. W szkole jak zwykle mamy niezły zaryp. Masa materiału do przerobienia i coraz to mniej chęci. No ale jakoś przeżyć muszę. Julia

Zamknęłam pamiętnik i  zaczęłam wybierać ciuchy na koncert. Przekopałam praktycznie całą szafę w poszukiwaniu czegoś co by się nadawało. Jednak nic takiego nie znalazłam i stwierdziłam że zostanę przy zwykłych czarnych rurkach i czarnym topie na szerokich ramiączkach z ćwiekami.

Kiedy już miałam wychodzić , zatrzymał mnie tata.
- Wybierasz się gdzieś ?
- Tak. Idę na koncert.
- A nie zapomniałaś o czymś ?
- Yyyy.... Nie - jednak w tym momencie zatrzymałam się w bezruchu. - Wizyta u babci.
- Yhym  - tata pokiwał głową.
- O kurcze zapomniałam. Nie da się tego jakoś przełożyć ?
- Nie. Wiesz że to ostatni weekend przed jej wyjazdem do sanatorium..
- No taak... - i tak oto moje dzisiejsze plany legły w gruzach.
Siedząc z Loganem, tatą i babcią przy jednym stole jakaś część mnie była nieobecna. Myślałam tylko nad tym że teraz zamiast nudzić się  przy rodzinnej kolacji, tańczyła bym i popijała kolejne piwo. A mało tego - poznała bym nawet mojego cichego wielbiciela.
- Czy coś cię gryzie kochanie ? - usłyszałam zatroskany głos babci.
- Nie.
- Na pewno ? Nawet nie tknęłaś spaghetti a to przecież twoje ulubione danie.
- Nie jestem głodna. - odparłam - i przepraszam na chwilę.
Wstałam od stołu i ruszyłam w stronę łazienki. Wyciągnęłam telefon i weszłam w swoją skrzynkę emailową.

Spóźniasz się ? Coś się stało? Czy może w ogóle Cię nie będzie ?

Tak, kolejna wiadomość. Ta jednak nie sprawiała mi tylu radości  co poprzednie.

Wybacz ale musimy to przełożyć na inny dzień - odpisałam

Nagle usłyszałam pukanie do drzwi od łazienki.
- Zajęte.
- Julka chodź na dół bo tata się denerwuje...
- Okej. Już idę !

Do domu wróciliśmy dość późno. Odrazu położyłam się do łóżka i pogrążyłam się w śnie.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Po ostatnim nieudanym spotkaniu z autorem listów, nie dostałam ani jednej wiadomości. Nawet małej karteczki. Troszkę mi przykro było. Już nieźle się napaliłam na rozgryzienie zagadki a teraz ? - klapa....

- Co się z tobą dzieje dziewczyno ?
- Hmm ...Zgadzam się z tobą.
- Co ? Co ty gadasz ? - Diana już prawie krzyczała
- Aaa... Sorki zamyśliłam się.
- Weź się ogarnij bo ja już z tobą nie wyrabiam. Co się stało ?
- Nic.
- To przez ten rozwód ?
- Co ? Nie e - nie skończyłam bo Diana weszła mi w słowo.
- Mi możesz powiedzieć.
- Naprawdę nic się nie dzieje.
- No niech ci będzie.
Zebrałam w sobie ostatki sił i się uśmiechnęłam , wracając do swoich przemyśleń na temat listów.

Kiedy zadzwonił dzwonek jak najszybciej opuściłam klasę i pobiegłam w kierunku szafki. Z nadzieją otworzyłam drzwiczki szafki, ale niestety było pusto. Zamknęłam ją i ruszyłam w kierunku sali informatyczną bo tam miałam następną lekcję. Idąc korytarzem, błądziłam wzrokiem po ścianach myśląc nad tym jak będą wyglądać moje wakacje w tym roku. Mama już zapowiedziała że zabiera mnie i Michała do Hiszpanii na kilka dni, tata stwierdził że chciałby jechać z nami na biwak. A mi się marzy obóz taneczny. I nie wiem jak to wszystko pogodzić ze sobą. Najchętniej to bym nie jechała nigdzie - oczywiście poza obozem.
Nagle napotkałam wzrokiem plakat jutrzejszej imprezy o której Diana mówiła już od przeszło tygodnia.

"Może to wcale nie taki zły pomysł ?" pomyślałam.. Informatyka ciągnęła się w nieskończoność. Bez jakiegokolwiek entuzjazmu ślepiłam w monitor udając że interesuje mnie to co mówi nauczyciel. Po klasie rozchodziły się lamentowania i stękanie dziewczyn. Każda ubolewała nad tym co jutro ubierze na imprezę.  Już mi się rzygać chciało tą jutrzejszą dyskoteką. Odpicowane różowe plastiki z masą tapety na twarzy, kręcące tyłkiem w rytm jakiegoś słabego remixa a obok nich grupka napalonych facetów czekających tylko na jakiś znak zainteresowania ze strony różowych Barbie. Na samą myśl o uczestniczeniu w czymś takim ,na mojej powstał grymas niezadowolenia.
Lekcje dobiegły wreszcie końca. Zadowolona wyszłam ze szkoły w kierunku parkingu gdzie czekał już na mnie Logan motorze. Stwierdził że nudzi mu się w domu, a odbieranie mnie ze szkoły może mu pomóc w poznaniu moich "ślicznych" koleżanek. Wzięłam od niego kask i usiadłam na maszynie. Objęłam go rękami w pasie i ruszyliśmy. W pewnym momencie zatrzymaliśmy się na światłach a zaraz obok nas jakiś inny czarny ścigacz a na nim mężczyzna. Przyglądałam się właśnie motywowi błyskawicy na maszynie kiedy nieznajomy podniósł szybkę w kasku ukazując mi swoją twarz. Marco uśmiechnął się do mnie a ja odwzajemniłam gest. Po chwili jednak zapaliło się zielone światło i on skręcił w prawo a my nadal jechaliśmy prosto.
Kiedy wróciłam do domu pierwsze co zrobiłam to pobiegłam do kuchni przyszykować jakiś obiad. Zaraz  tata z pracy wróci. Ku mojemu zdziwieniu Logan bez proszeniaz mojej strony zabrał się za krojenie kurczaka podczas gdy ja robiłam sałatkę.
- Słyszałem że macie jutro szkolną dyskotekę.
- Tak. I co z tego ?
- Wybierasz się ?
- Nie , raczej nie. - przestał na chwilę zajmować się kurczakiem i zmierzył mnie wzrokiem.
- A to niby dlaczego ?
- Po prostu nie chcę.
- Wiesz może się okazać że naprawdę wiele tracisz.
- Byłam przecież nie raz na szkolnej imprezie o ile można to tak nazwać.
- Ja myślę że ty z góry sobie założyłaś że to będzie klapa i dlatego nie chcesz iść.
- Sorry ale liście marzeń nie mam tam uczestnictwa na imprezie.
- Nie mam do ciebie sił Julka.
- Nie ty jeden.
Reszta dnia minęła bardzo dobrze.
Posprzątałam po obiedzie i zamknęłam się u siebie w pokoju. Włączyłam na sobie muzykę i zaczęłam pisać w pamiętniku.

Jutro w naszej szkole odbędzie się impreza. Ja nie wiem jak można się czymś takim jarać. Zapewne zapuszczą muzykę z radia i będą się bawić w rytm słabych remixów. Nie zapominajmy też o żywych, plastikowych lalkach --- Mrrrr sama przyjemność na nie patrzeć.
Ale nie zapragniesz na czym jeździ Marco. ŚCIGACZEM !!! A nawet Sobie nie wyobrażasz jak zajefajnie wygląda w czarnym t-shircie i dżinasach z kaskiem na głowie.. Julia

Zamknęłam pamiętnik i odłożyłam go na biurko. Jednak kładąc go zrzuciłam przez przypadek pudełko z listami które leżały teraz rozsypane na podłodze. Wkładając je z powrotem do pudełka czytałam uważnie każde słowo. Sprawiało mi to tyle radości. Zastanawiałam się kto może być ich autorem. Wyobrażałam sobie wysokiego, dość dobrze zbudowanego blondyna o brązowych oczach ...
I w tym momencie dotarł do mnie przerażający fakt.

Zostawiam was w takim momencie. ;)
Jaki fakt dotarł do Julii? Kto jest tajemniczym adoratorem Julii? Dowiecie się czytając następny rozdział ;) pozdrawiam Julia Reus
Czytasz = Komentujesz = Motywujesz

2 komentarze:

  1. Przeczytałam całego bloga.
    ŚWIETNY!!
    Przeczuwam, że tym cichym wielbicielem jest były chłopak Julii. Oby nie mieszał się bardzo w jej życie. Ona musi zacząć częściej spotykać się z Marco. MUSZĄ BYĆ RAZEM!!! <3
    Czekam na kolejny rozdział ;>
    I przy okazji zapraszam do siebie:
    http://jednospotkaniemozezmieniczycie.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń