Po długiej rozmowie z rodzicami ustaliłam że zostaję z tatą. Nie chcę po raz kolejny się przeprowadzać. Biorąc pod uwagę fakt że mam tu wszystkich znajomych. Mama wyjechała już dzisiaj z samego rana by dotrzeć na miejsce przed północą. Tata trochę podłamany tym wszystkim wyszedł do pracy i tyle ich widziałam. Zresztą ja sama nie miałam ochoty na siedzenie w domu. Wrzuciłam do torby notatnik i ruszyłam nad jezioro.
Kiedy byłam już na miejscu , usadowiłam się wygodnie na trawie zaraz przy brzegu i zaczełam szkicować. Dałam się temu pochłonąć. Nie myślałam co rysuję poprostu rysowałam.
- O kurde... Ale piękne - usłyszałam koło siebie męski głos. Odwróciłam twarz i zobaczyłam znajomego przystojniaka.
- Marco ? Nawet nie zauważyłam kiedy przyszedłeś.
- Chwilę temu. Dziewczyno, ten rysunek jest świetny ! - poczułam jak się rumienię.
- Naprawdę tak uważasz ?
- Tak ! Jest genialny.
- Dzięki.
Uśmiechnęłam się nieśmiało. Odłożyłam notatnik w którym znajdował się rysunek i położyłam się wygodnie na plecach tak , że teraz miałam przed oczyma błękitne niebo. Marco zrobił to samo co ja. Rozmawialiśmy tak może z 20 minut bo potem zadzwonił mój telefon. Kiedy odebrałam okazało się że to Logan.
- Gdzie jesteś ?
- Nad jeziorem.
- Mój kolega robi dzisiaj imprezę. Chcesz wpaść ?
- Jasne ale tylko z Dianą.
- Okej. Jadę do domu. Jak chcesz to mogę cię podrzucić.
- Jasne.
Z Marco pożegnałam się dopiero przed bramą parku. Koniecznie chciał mnie odprowadzić. Nie miałam nic przeciwko bo naprawdę zaczynałam go lubić. Wysoki blondyn z świdrującymi brązowymi oczyma i zgrabną sylwetką... Takich chłopców spotyka się tylko na filmach amerykańskich. W dodatku jest naprawdę miły. A jego uśmiech ... Jego uśmiech jest tak słodko zadziorny ......
- Wsiadasz czy mam ci pomóc ? - dopiero teraz zauważyłam że Logan już podjechał na tym swoim motorze. Nałożyłam na głowę kask i usiadłam za nim.
Do domu dojechaliśmy dość szybko. Miałam dużo czasu żeby się wykąpać i jakoś ubrać przed przyjściem Diany.
Kiedy zadzwonił dzwonek nawet nie musiałam sprawdzać kto dzwoni. Od razu wiedziałam że to ona. Otworzyłam szybko drzwi i wpuściłam ja do środka. Pomogła mi nałożyć delikatny make-up i byłyśmy gotowe. Przed wyjściem wzięłam mój pamiętnik i zaczęłam w nim pisać.
Dzisiejsze popołudnie jak najbardziej udane. Nie uwierzysz kogo spotkałam w parku. Marco. Na początku zdziwiłam się na jego widok ale później całkiem miło się nam rozmawiało. A teraz ruszam na imprezę. Julia
Zamknęłam pamiętnik i wyszłyśmy z domu.
Do domu Christiana doszłyśmy około 20. W wielkim domu tłoczyła się już spora grupka ludzi. Z głośników w salonie leciał na fula jakiś remix.
- Napijmy się czegoś - zwróciłam się do Diany. Ona w odpowiedzi kiwnęła głową.
W kuchni jakiś chłopak robił nam po drinku i teraz w owiele lepszych humorach ruszyłyśmy na parkiet. Na początku dość spokojnie. Ale gdy z głośników poleciała nuta Jennifer Lopez wystarczyło jedno spojrzenie na Dianę i już obie wyginałyśmy się w rytm kawałka na stole w salonie. Momentalnie zebrała się wokół nas gupka gapiów. Większośc to była męska część publiki - no dobra, tylko męska część ale widziałam te zazdrosne spojrzenia dziewczyn stojących w kącie przy stole z przekąskami. Nagle piosenka ucichła. Spojrzałam zdezorientowana w stronę komputera z którego była puszczana i zauważyłam jakąś brunetkę.
- Skoro tak dobrze tańczysz to zapraszam na pojedynek - wyraźnie skierowała te słowa do mnie. Rozejrzałam się po sali. Panowała cisza. Wszyscy czekali na moją odpowiedź.
- Skoro tak bardzo pragniesz publicznej porażki to proszę bardzo- po pomieszczeniu przeszedł odgłos tłumionego śmiechu.
- To się jeszcze okaże.
- Oczywiście. Jak będziesz tyle gadać to tu pousypiamy.
W tym momencie puścili piosenkę Nicki Minaj. Nie bardzo pasowała mi ta nuta ale widok usatysfakcjonowanej brunetki zmobilizował mnie do tańczenia. Kołysząc się w rytm piosenki przypominałam sobie kroki które nauczyłam się w ciągu tego miesiąca na zajęciach z breakdance'u.
Po chwili piosenka zmieniła się na coś bardziej rytmicznego. Zauważyłam że brunetce kończą się pomysły bo wciąż machała tylko rękami. W całym domu panował chaos. Z tłumu na przemian dobiegały krzyki "Julia!" bądź " Marika!". Byłam już trochę zmęczona ale ku mojej radości zauważyłam że piosenka zbliża się ku końcowi. Zrobiłam wtedy szybkim ruchem obrót wokół własnej osi i opadłam do szpagatu. Po pokoju rozległy się krzyki i piski emocji. Ludzie śmiali się dopingując nas. Spojrzałam na Marikę - stała cała czerwona ze złości i patrzyła na mnie swoim morderczym wzrokiem.
- Upss. Ostrzegałam - szepnęłam do niej na tyle cicho żeby tylko ona zrozumiała.
- Och daruj sobie. - Wybuchnęła i wybiegła z pokoju.
Uśmiechnęłam się pod nosem i dołączyłam do Diany siedzącej z kolejnym drinkiem na kanapie.
Reszta wieczoru minęła już dość spokojnie. Nie było jakichś większych wybryków. A przynajmniej nie w moim wykonaniu. Czuję że jutro pożałuję dzisiejszego wieczoru bo patrząc na minę Logana kiedy biorę drinka naprawdę zaczynam się bać... Chyba nie muszę dodawać że na jednym czy dwóch drinkach się nie skończyło. Czuję że jutro odpłacę za to i całkiem drogo...
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Późnym popołudniem obudził mnie potworny ból głowy który rozsadzał moją czaszkę na drobne kawałki. Każdy, nawet najmniejszy mój ruch lub jakiś hałas był jak dzwonienie dzwonów. Więc gdy zobaczyłam Logana wchodzącego do mojego pokoju z herbatą i śniadanie byłam wdzięczna za takiego brata. Lecz szybko tego pożałowałam gdyż wchodząc potrącił deskę która upadła z hukiem na podłogę. Myślam że go zabije w tamtym momencie.
- Jak się trzymasz mała ? - usiadł koło mnie na łóżku podając mi kubek.
- Bywało lepiej - odparłam cicho.
- Wiesz nigdy nie sądziłem że moja młodsza, zawsze rozsądna i zrównoważona siostra, pochłonie taką ilość alkoholu w ciągu jednego wieczora.
- Wyczuwam w twoim głosie nutkę ironii czy tylko mi się wydaje ? - spytałam z sarkazmem.
- Wydaje ci się.
- No właśnie nie wiem czy mi się tylko wydaje. Chyba coś w tym jest.
- Ej mała to nie ja teraz zdycham na łóżku , a mimo to wiem że ci się wydaje.
W odpowiedzi wystawiłam mu język. On się tylko uśmiechnął.
- Dobra , - powiedział po chwili - to ty tu spróbuj nie umrzeć a ja pójdę do sklepu na jakieś mini zakupy. Chcesz coś ?
- Nie dzięki. Chociaż ... Możesz wziąć jakąś czekoladę ?
- Mogę.
Uśmiechnął się i wyszedł. Leżałam potem jeszcze przez chwilę rozmyślając nad tym co się wczoraj działo. To była moja pierwsza taka impreza na której naprawdę dobrze się bawiłam. Żałowałam jednak alkoholu który w siebie wlałam. W pewnym momencie poczułam się strasznie zmęczona i po prostu zasnęłam...
* kilka godzin później *
Kiedy się obudziłam czułam się już lepiej. Podczas tego krótkiego snu przyśnił mi się naprawdę dziwny sen. Otóż śniło mi się że jestem na z Marco na bezludnej wyspie. I w ogóle to spaliśmy w jednym szałasie , kąpaliśmy się razem w jeziorku koło niewielkiego wodospadu. Naprawdę dziwny ten sen. Byłam tylko zdziwiona że jego głównym bohaterem był Marco. Zresztą , nie ma o czym mówić. Jest ode mnie starszy i na pewno nie zainteresuje się młodszą o 2 lata dziewczyną. Może gdybym była wybitnie ładna to by coś z tego wyszło - ale nie jestem. Choć wiele osób mi to wmawia jednak ja uważam inaczej i zdania nie zmienię.
Spojrzałam na zegarek - dochodzi 17... Stwierdziłam że nie spędzę całego dnia w łóżku , tylko wyjdę na miasto. Zadzwoniłam do Diany i umówiłam się z nią w naszej ulubionej kawiarni. Była punktualnie , zresztą jak zawsze. Ja natomiast przeważnie się spóźniałam. Nie specjalnie oczywiście. To dziwny zbieg okoliczności że zawsze coś staje mi na drodze...
Z Dianą spędziłam całe popołudnie, śmiałyśmy się, łaziłyśmy po sklepach szukając promocji i ogarniając nowe kolekcje. Kupiłam sobie nawet parę rzeczy.
Do domu wróciłam dość późno. Tata siedział w salonie na kanapie, ewidentnie na mnie czekając.
- Czemu tak długo cię nie było ? Gdzie ty w ogóle byłaś ? - naskoczył na mnie
- Z Dianą.
- To nie mogłaś zadzwonić o której będziesz ?
- Tato jest dopiero 21:30 ! To aż tak późno ?
- Tak ! Martwiłem się.
- A co ? Tak nagle wzięło cię na odgrywanie roli kochającego tatusia ? Chyba troszkę za późno.
Krzyknęłam i już mnie nie było. Pobiegłam od razu do swojego pokoju. Nie miałam już ochoty ciągnąć tej dziwnej rozmowy. Rzuciłam torbę z zakupami na łóżko i usiadłam przy biurku. Stwierdziłam że najwyższa pora wziąć się za jakąś naukę. Z dziwnym zapałem otworzyłam zeszyt do historii, jednak gdy zobaczyłam jaką ilość materiału mam do przerobienia - cały zapał do nauki się ulotnił. Zamknęłam zeszyt i wzięłam ze sobą na łóżko laptopa. Odpaliłam Facebook. Byłam właśnie zaangażowana w czytanie komentarzy pod ostatnim zdjęciem gdy ktoś wszedł do mojego pokoju.
- Kochanie , musimy porozmawiać.. - usłyszałam głos taty. Mimo wszystko nie popatrzyłam na niego.
- Nie wiem czy mamy o czym. - odparłam dość chłodno.
- Mamy ... - Dopiero teraz podniosłam oczy znad komputera i ujrzałam jego zobolały wyraz twarzy - chodzi mi o to że teraz jak nie ma mamy, to możesz mi o wszystkim mówić i że możesz przyjść do mnie z każdym problemem.
- Słucham ? Zawsze musiałam sama sobie radzić z problemami nawet wtedy kiedy potrzebowałam was najbardziej , byliście nieobecni. Teraz już sobie poradzę.
Zauważyłam że bardzo go to zabolało. Ale nie czułam się z tym jakoś bardzo źle. Teraz wreszcie wie co czułam przez tak naprawdę całe moje dzieciństwo. Zawsze bolał mnie fakt że musiałam udawać że nasza rodzinka jest taka idealna.
- Przykro mi że nie doceniasz tego co razem z mamą dla ciebie i Logana robiliśmy.
- Mi też jest przykro że zawsze wszystko było ważniejsze od nas.
Zauważyłam że nie miał już siły dłużej ze mną rozmawiać. Zabolały go moje słowa więc teraz miałam spore wyrzuty sumienia.
Nie miałam ochoty dłużej o tym wszystkim myśleć. Już miałam wyłączać komputer gdy dostałam na pocztę jakiegoś maila. Otworzyłam :
Cześć śliczna ! Twoja osóbka sprawia, że po mojej głowie chodzą same takie poematy:
Dużo pisać by się chciało,
lecz czasu bardzo mało.
Piszę zatem na prawdę, węzłowato:
Kocham Ciebie - co ty na to?
Zatkało mnie to co właśnie przeczytałam. Nie mogłam w to uwierzyć. Nadawca anonimowy, email ewidentnie fałszywy. Bo nie oszukujmy się , kto normalny będzie używał emailu kochamciebaaaardzomocnojulia@onet.pl ? Zamknęłam laptopa i starałam się nie myśleć o tym dziwnym mailu. Przymknęłam oczy i położyłam się na łóżku..
W wasze ręce 8 ;)
Mam nadzieję że wam się spodoba bo mnie generalnie się podoba hehe.
Nie wiem kiedy będzie następny rozdział ale na pewno pojawi się on szybko. Liczę na komentarze ;)
Julia Reus
W sumie to nawet chciałabym mieć takiego brata...mam trzech ale to całkiem inna historia. Blog...hm całkiem fajnie się zapowiada, jestem bardzo ciekawa jak się rozwinie i jaki będzie punkt kulminacyjny. Myślę, że jedno jest pewne Julia będzie z tym wysokim, przystojnym chłopakiem <3 Trochę smutno, że główna bohaterka miała tak słabe relacje z rodzicami, ale mam nadzieję, że trochę się zmienią, albo nie to zależy od Ciebie :)
OdpowiedzUsuńZapraszam do siebie: http://bvb-jaciebietez.blogspot.com/
PS. Dawaj znać kiedy nowe rozdział :*