poniedziałek, 16 lutego 2015

Rozdział 17.

Razem z Dianą i dziewczynami trzymałyśmy się na samym końcu grupy. Jakoś nie obchodziło nas gadanie przewodnika. Zaraz przed nami szli chłopcy i wypatrywali lasek. A w zasadzie liczyli jak dużo ładnych dziewczyn widzieli. Jak dla mnie to bardzo szczeniackie, ale okej.
Choć trzeba im przyznać że wyglądali całkiem zabawnie kiedy każdy patrzył w inną stronę wyszukując potencjalnych lasek.
- A ja myślałam że głupota nie jest zaraźliwa -westchnęła Diana patrząc w kierunku chłopców i mówiąc na tyle głośno żeby mogli to usłyszeli.
- Jak widzisz nie w tym wypadku. Rozeszło się po całej czwórce - odpowiedziała Nicol.
Chłopcy mimo że słyszeli całą naszą rozmowę nie zwracali na to najmniejszej uwagi. Nadal rozglądali się za dziewczynami.

- Macie teraz czas dla siebie, na jakieś zakupy czy co sobie tam chcecie. Za 3 godziny widzimy się pod fontanną jasne ? - rozniósł się głos opiekuna naszej grupy. Pokiwaliśmy głowami po czym rozeszliśmy się każdy w swoją stronę.
- To gdzie idziemy ?
- Proponuję kawę -byłam mega nie wyspana więc jedyne o czym marzyłam to mocna kawa na pobudzenie.
Kilka minut później siedziałyśmy już w jednej z kawiarni i czekałyśmy na zamówienie.
- Patrzcie kto idzie - westchnęła Nicola.
- Czterech chłopaków z jednym mózgiem - jeszcze nie wiem czym ale chłopcy sobie nieźle przerąbali u Diany. Muszę ją potem przepytać.
- Och dajcie spokój. Mówicie jakbyście były zazdrosne... Zaraz , zaraz... Wy jesteście zazdrosne !! - właśnie zdałam sobie sprawę dlaczego tak na to wszystko reagowały. Na to że chłopaki rozglądają się za innymi dziewczynami. Zżerała je zazdrość !
- Co ?! No teraz to pojechałaś Julka.. . - próbowała się bronić Dianajednak to że unikała mojego wzroku było dla mnie dość jasną odpowiedzią.
- Hahaha ! Nie wierzę. To wszystko przez zazdrość - nadal nie mogłam się powstrzymać od śmiechu. Spojrzałam na poczerwieniałe ze wstydu Nicol i Dianę.
Jedynie Sylwia pozostawała niewzruszona moimi słowami.
- Julka daj spokój ! Sama dobrze wiem że między tobą a Marco coś jest.
- To coś to przyjaźń - dokończyłam za nią.
- Jasne - westchnęła blondynka.
Postanowiłam nie ciągnąć dłużej tego tematu. Nie chciałam jeszcze bardziej ich denerwować a poza tym chłopcy właśnie byli niebezpiecznie blisko naszego stolika.
- Czołem laski. Idziecie z nami zrobić coś fajnego czy wolicie nadal siedzieć na tych niewygodnych stołkach?- spytał Leon. Diana już otwierała usta żeby odpowiedzieć ale uprzedziłam ją w obawie że palnie coś głupiego.
- Coś fajnego to znaczy co ? - spytałam mierząc całą czwórkę wzrokiem.
- Niespodzianka. Jak pójdziecie to się dowiecie - ciągnął Marco.
- Nie lubie niespodzianek..
- Och Juluś chyba się nie boisz ?
- Polubisz - odpalił Mario zabierając mi z ręki filiżankę i kładąc ją na stoliku, po czym pociągnął mnie i resztę dziewczyn w stronę wyjścia. Postanowiłam już nawet nie protestować i po prostu szłam za nim.

Po około 10-minutowym spacerku doszliśmy do dużego budynku który okazał się kręgielnią.
W środku tłoczyła sie już dość spora grupka ludzi. Mniej więcej w naszym wieku. Siedzieli na czerwonych kanapach, popijali drinki czy co tam mieli w szklankach i świetnie się bawili.
- Zaczekajcie tutaj - oznajmił Marco po czym poszedł z Mario w stronę kasy, by po chwili wręczyć nam karnety. Przebraliśmy buty na te "odpowiedniejsze" - jak to stwierdził jakiś facet pracujący tutaj.
Znaleźliśmy sobie wolny tor i rozsiedliśmy się na kanapie.
- Dobra to dzielimy się w pary.
- Dlaczego ? - Dianie jak zwykle nic nie pasowało.
- Bo nie da się grać w 8 graczy na jednym torze ? - ciągnął Mario.
- Dobra nie kłóćcie się już. Ja proponuje damsko męskie pary. Dla wyrównania szans. - wtrącił się Marco. Byłam mu za to wdzięczna bo zaczęło się robić naprawdę nieprzyjemnie. Ta dwójka cały czas skakała sobie do gardeł.
Oczywiście trochę minęło zanim się dobraliśmy. W końcu zrobiliśmy losowanie i zostało ostatecznie ustalone.
Ja - Marco, Nicol - Leon, Stefan - Sylwia , Diana - Mario.

Gra bardzo mi się podobała do póki nie przyszła moja kolej na rzucanie. Nie wiedziałam nawet jak mam trzymać kulę.
- Ale ja nie umiem grać .. -szepnęłam do Marco który stał zaraz koło mnie.
- Nie grałaś wcześniej ?- w odpowiedzi kiwnęłam przecząco głową. - Pomogę.
Podszedł do mnie i pokazał mi jak mam złapać kulę. Kiedy już miałam ją w rękach, podeszliśmy do toru. Chwycił mnie lekko za nadgarstek prawej ręki i pochylił swoje usta w kierunku mojego ucha.
- Jak cię ścisnę to wtedy wypuść z rąk kulę okej ? - szepnął. W odpowiedzi pokiwałam głową przygryzając zębami dolną wargę.
Wzięłam zamach i kiedy poczułam lekkie uściśniecie nadgarstka poluzowałam uścisk palców i kula potoczyła się po torze zostawiając jedynie 4 kręgle. Uśmiechnięta odwróciłam się w stronę Marco. Ten podniósł w góre dwa kciuki i wyszczerzył się ukazując rząd białych zębów.
- Zuch dziewczynka - puścił mi oczko po czym usiedliśmy na kanapie.
Od tego momentu grało mi się naprawdę dobrze. Świetnie się bawiłam mimo że nie szło mi najlepiej. Na szczęście mój partner nie denerwował się że jesteśmy najsłabsi pod względem punktów. Wręcz przeciwnie. Śmialiśmy się z każdej porażki. Był naprawdę słodki. Znaczy się słodko powstrzymywał się od wybuchnięcia śmiechem kiedy kula uciekła mi z rąk i wpadła na tor obok. Bawiliśmy się tak dobrze że nie zwracaliśmy uwagi na czas. Który był przecież ograniczony. Kiedy zorientowałam się która jest godzina, prawie spadłam z krzesła. Mieliśmy już prawie półgodzinne spóźnienie. Momentalnie wybiegliśmy z kręgielni, w pośpiechu zmieniając obuwie z powrotem na swoje.

Doszliśmy pod fontannę w jakieś 10 minut. Czekał tam już na nas czerwony ze złości opiekun z resztą grupy. Walnął nam kazanie na temat tego jak ważne jest bycie punktualnym.
Będąc w końcu w hotelu od razu ruszyłam pod prysznic. Nałożyłam na siebie piżame i weszłam do pokoju. Byłam zmęczona więc po prostu padłam na łóżko. Słyszałam że dziewczyny jeszcze rozmawiają i nie wybierają się szybko do spania więc włożyłam głowę pod poduszkę i przycisnęłam ją do uszu żeby odizolować się od hałasu w pokoju. W końcu usnęłam. Mój spokój jednak nie trwał długo bo nagle ktoś wskoczył na moje łóżko przygniatając mnie swoim ciężarem. Wydostałam się spod poduszki i ujrzałam leżącego na mnie blondyna.
- Marco ... Nie mam siły na kłócenie się teraz z tobą więc po prostu ze mnie zejdź.
- No chyba nie musimy się kłócić. Po prostu śpij.
- Dobrze. W takim razie zejdź ze mnie bo nie należysz do najlżejszych.
- Czy ty mi coś sugerujesz ?
- Nie skądże - wywróciłam oczami. - A teraz zejdź.
- Nie
- Nie ?
- Nie - ciągnął uparcie.
- Dlaczego ?
- Bo mi jest tak wygodnie. A poza tym nie lubię spać sam.
- Marco... Masz 3 chłopaków w pokoju. Możesz sobie wziąć jednego do łóżka i nie będziesz sam spał..
Delikatnie się podniósł.
- Masz rację. Wezmę sobie Mario. - odparł gestykulując rękami w sposób jak poruszają się bi-mężczyźni.
- Przestań bo zaczynam się ciebie bać
- I dobrze bo powinnaś. - rzuciłam w niego poduszką.
- A to za co ? - zmierzył mnie wzrokiem z góry na dół.
- Bo zasłużyłeś. Już prawie spałam.
- Oj nie puszczę ci tego płazem. We mnie się nie rzuca poduszkami - westchnął i rzucił się na mnie z łaskotkami. Szybko jednak wyswobodziłam się z jego uścisku i wyczołgałam się spod kołdry kierując się w stronę łazienki.
- Mmmm fajna piżamka - podniósł znacząco brwi. W odpowiedzi rzuciłam w niego poduszką którą porwałam z łóżka Sylwii.
- Ooo... To teraz się doigrałaś. - podniósł się z łóżka i ruszył biegiem w moim kierunku.
Wybiegłam z pokoju w stronę sypialni chłopców gdzie spodziewałam się znaleźć dziewczyny i jakieś schronienie za plecami któregoś z chłopaków. Po prostu chciałam uciec przed blondynem który z uśmiechem na twarzy biegł za mną korytarzem.

Gdy wpadłam do pokoju od razu pobiegłam miedzy dziewczyny. Zdziwione popatrzyły na mnie jak na idiotkę. Chwilę później wbiegł za mną Marco. Jednak gdy zobaczył mnie między Dianą a Sylwią posłał mi spojrzenie w stylu " później się policzymy. Jeszcze z tobą nie skończyłem " na co ja się wyszczerzyłam z satysfakcją.
- Jakim cudem udało ci się ją ściągnąć z łóżka ?
- Mam swoje sposoby. - uśmiechnął się znacząco do mnie.
- Nie wierzyłam że ci się to uda - zaśmiała się Diana- ją naprawdę ciężko dobudzić.
- Nie wiem o czym mówisz... -odpowiedziałam przygryzając wargę.
- Mniejsza o to... Patrzcie co mam ! - wyszczerzył się Mario sięgając do torby i wyciągnął z niej butelkę czerwonego wina.
- Tylko że nie mamy nawet szklanek nie mówiąc już o lampkach.
- Więc ? - spytałam dając mu znak żeby kontynuował.
- Więc... Pijemy z gwinta. - rozejrzał się po pokoju szukając odpowiedzi.
- Nie mam nic przeciwko - uśmiechnęłam się siadając koło niego na łóżku. Kiedy chłopak napił się łyka, podał mi butelkę. Przechyliłam ją i pociągnęłam z niej trochę słodkawo-kwaśnego czerwonego płynu.
Podałam butelkę dalej. I w ten właśnie sposób krążyła z ręki do ręki aż całkowicie ją opróżniliśmy.
W zdecydowanie lepszych humorach cały czas się śmialiśmy. Panowała nieziemska atmosfera. Kiedy dotarła do mnie pusta już butelka, dostałam olśnienia.
- Gramy w butelkę ?
Wszyscy się zgodzili. Usiedliśmy na podłodze tworząc coś na kształt koła. Na środka położyłam butelkę i zakręciłam nią. Po chwili jednak ją zatrzymałam.
- Na co gramy?
- Rozbieranego ! - krzyknął Mario a chłopaki oczywiście mu przytaknęli. Oni tylko o jednym.
- Nie.... Buziakiii - wyszczerzyła się Diana.
- Rozbierany i tak lepszy. - jęczeli chłopcy.
- To kto  zaczyna ? - Jakoś nie bardzo chciałam zaczynać. Ogólnie dość krępujące całowanie się z kimś obcym w dodatku przy tylu ludziach.
- Dawaj - krzyknęła Diana i zabrała mi butelkę by chwili położyć ją na środku dywanu i wprawić ją w ruch. Kilka sekund później  zatrzymała się wskazując na Mario. Oni są chyba sobie pisani. Najpierw kręgle, teraz butelka. Coś się święci..
Chłopak uśmiechnął się poruszając przy tym znacząco brwiami.
- Dalej mała. Nie ociągaj się. - wyszczerzył się. Diana zmarszczyła czoło i nieśmiało nachyliła się w jego kierunku. Zacisnęła powieki by nie musieć patrzeć na jego twarz i złączyła ich usta. Na wcześniej ustalonych warunkach musieli zostać w tej pozycji 20 sekund.
Kiedy wreszcie się od siebie odsuneli , blondyna otarła usta wierzchem dłoni i otworzyła oczy.
- Chyba nie było aż tak źle ?
- Żartujesz ? Nawet sobie nie wyobrażasz jak on sie ślini. - wszyscy oprócz Mario i Diany wybuchnęli śmiechem.
- Mario kręć - wypalił Leon który najwyraźniej nie mógł się doczekać aż kolej padnie na niego. Mario w końcu zakręcił. Tym razem padło na Sylwię.
Graliśmy tak już z dobre 40 minut. Powoli zaczynało mi się to nudzić bo jeszcze ani razu nie padło na mnie. A co to za przyjemność patrzeć na innych jak się dobrze bawią ? Więc najzwyklej w świecie się wyłączyłam i pogrążyłam w rozmyślaniach na temat tego jak będzie wyglądała reszta moich wakacji. 2 tygodnie u mamy... Sama przyjemność...
- Mam coś na twarzy ? - dopiero teraz zdałam sobie sprawę z tego że cały ten czas świdruję siedzącego naprzeciwko mnie Marco wzrokiem.
-N-nieee - odpowiedziałam cicho czując jak po mojej twarzy rozchodzi się fala gorąca.
- Zrób zdjęcie. Zostanie na dłużej - uniósł kąciki ust a na jego twarzy pojawiły się dwa dołeczki.
Nic nie odpowiedziałam ale moja przybrała jeszcze bardziej czerwoną barwę. Blondyn zachichotał cicho i wziął do ręki butelkę. Kręciła się naprawdę długo , a kiedy się wreszcie zatrzymała ... Wskazywała na mnie. Nie potrafię sobie wyobrazić jaki kolor miały teraz moje policzki. Spuściłam wzrok na podłogę i w duchu przeklęłam że to akurat na mnie padło.
Nie dla tego że nie chciałam - bo chciałam a nawet bardzo - tylko bałam się że nie będę potrafiła się od niego oderwać. To głupie , ale naprawdę miałam do tego wszystkiego sporo wątpliwości.

Dopiero kiedy zobaczyłam przed oczami czarne nike podniosłam wzrok na stojącego przede mną blondyna. Wyciągnął ku mnie dłoń , chcąc pomóc mi wstać.
Kiedy poczuł moją dość małą w porównaniu do jego dłoń i zacisnął uścisk. Szybkim gestem podniósł mnie z podłogi i zmniejszył przestrzeń między nami. Powoli zbliżał swoją twarz do mojej kiedy drzwi do pokoju otworzyły się, i  po chwili pojawił się opiekun.
- Co tu się dzieje ? - spytał trzymając w ręku nadgryzionego pączka. - Nie wydaje mi się żeby to był wasz pokój dziewczęta. Proszę w tej chwili iść do siebie ! Jest prawie 3 w nocy.
- Ale ..
- Żadnych ale.. Marsz do siebie ! A za 15 minut światło u was ma być zgaszone. Czy się rozumiemy ?
- Tak jest !- zasalutowała Diana , a ja o mało co nie wybuchnęłam śmiechem. Wyswobodziłam się z uścisku Marco i ruszyłam za dziewczynami w stronę pokoju. Jednak gdy tylko oddaliłam się trochę od drzwi pokoju chłopców, poczułam jak ktoś złapał mnie w tali po czym przyciągnął do siebie. Kiedy się obróciłam, moim oczom ukazał się Blondyn z zabójczym uśmiechem.
- Chyba nie myślałaś że pozwolę ci tak po prostu uciec ?
- Jaa ... - Jednak nie pozwolił mi dokończyć. Przywarł do mnie ustami. Przez moje ciało momentalnie przeszedł dreszcz. Bardzo przyjemny dreszcz.  Zamknęłam oczy by móc jeszcze lepiej poczuć smak pocałunku.
Marco przyciągnął mnie mocniej do siebie, układając swoje ręce na moich biodrach, ja natomiast swoje wplątałam w jego włosy bawiąc się nimi co równało się z warknięciem blondyna. Uśmiechnęłam się nadal nie odsuwając od niego nawet o minimetr.
- Dobranoc - szepnęłam po czym wyswobodziłam się z jego uścisku i ruszyłam korytarzem w kierunku naszej sypialni. Przez całą drogę do pokoju czułam na sobie jego wzrok. Podczas pocałunku w jego oczach widniało pożądanie, ale gdy się odsunęłam - niedosyt. Jeszcze czegoś takiego nie widziałam. Te iskry tańczące w jego oczach... Nie do opisania.

* następnego dnia *

Rano ciężko mi było wstać. Nawet bardzo. Dość późno się wczoraj położyłam i teraz odczuwałam tego skutki. Podkrążone oczy i ciągłe napady ziewania.
Wstałam z łóżka i powlekłam się do łazienki. Wzięłam szybki prysznic, ubralam się w niebieską sukienkę i nałożyłam delikatny makijaż żeby zatuszować w jakimś stopniu wory pod oczami. Może nie wyszło to idealnie ale nie miałam zbytniej ochoty na dłuższe siedzenie przed lustrem.
Schodząc do hotelowej stołówki natknęłam się na Mario.
- Widzę że nie tylko ja jestem spóźniony.- uśmiechnął się na mój widok.
- Nie miałam okazji się wyspać.
W odpowiedzi tylko się uśmiechnął. Szliśmy korytarzem rozmawiając o jakichś głupotach i nonstop się śmiejąc. Kiedy doszliśmy na stołówkę, wszyscy już tam byli. Chłopak przepuścił mnie w drzwiach na co odpowiedziałam mu życzliwym uśmiechem po czym ruszyłam w kierunku stolika przy którym siedziały dziewczyny.
- Śpiąca królewna postanowiła wreszcie wstać ? - wyszczerzyła sie Diana
- Jak widać.
Na śniadanie było coś z serii " nie wiem co to jest ale wiem czym na pewno nie jest - jedzeniem ". Dlatego zostałam tylko przy kawie. Siedziałyśmy przy stoliku rozmawiając o jakichś duperelach kiedy nam przerwano.
- Macie godzinę żeby się przygotować. O 9 wychodzimy nad jezioro.
Pokiwaliśmy głowami po czym rozeszliśmy się do pokoi. Wyciągnęłam z szafki strój kąpielowy i szorty i zamknęłam się w łazience kiedy tylko była wolna. Ubrałam się po czym postanowiłam zrobić coś z włosami.
Spięłam je w niedbały kok i wyszłam z łazienki. Jak się okazało siedziała ich już tam siódemka. Zaczynam się zastanawiać czy chłopcy zamierzają przebywać czasem w swoim pokoju czy wprowadzają się do nas na stałe.
Podchodząc do szafy gdzie miałam zamiar schować przed chwilą ściągnięte ubrania usłyszałam cichy gwizd za plecami. Poczułam na sobie czyjś wzrok. I właśnie wtedy zdałam sobie sprawę że stoję na środku pokoju w stroju kąpielowym i samych szortach z brzuchem na wierzchu. Poczułam jak oblewa mnie rumieniec więc ruszyłam w stronę szafy skąd wyciągnęłam pierwszą lepszą koszulkę i ją na siebie naciągnęłam.
Mimo wszystko nadal ktoś świdrował mnie wzrokiem. Obróciłam się i dostrzegłam parę brązowych oczów Marco świdrujących mnie od stup do głów.
- Idziemy ? - spytałam chcąc jak najszybciej wyjść z owiele za ciasnego pomieszczenia jak dla 8 osób.
Kiedy wszyscy się podnieśli gotowi do wyjścia, wzięłam torbę i klucz po czym stanęłam za drzwiami przepuszczając wszystkich.
- Wersja bez koszulki bardziej mi się podobała - Marco nachylił się nade mną i dosłownie wyszeptał te słowa. Jak zwykle towarzyszył mu nieziemski uśmiech. - Mam dla ciebie niespodziankę. Mam nadzieję że nie chodzisz wcześnie spać - uśmiechnął się jeszcze bardziej , ukazując w ten sposób dołeczki które naprawdę dodawały mu uroku po czym minął mnie w drzwiach.

Wiem wiem że rozdział miał być dodawany co 2 dni ale tak jakoś dzisiaj miałam nadmiar weny. Jest mi trochę smutno że pod ostatnim rozdziałem były tylko 2 komentarze. Nie wiem wgl czy jest sens pisania tego... Dla siebie samej pisać nie będę. No nic zobaczymy po tym rozdziale ile będzie komentarzy. Pozdrawiam Julia Reus

Czytasz = Komentujesz = Motywujesz

5 komentarzy:

  1. Nie zawsze będziesz miała mnóstwo komentarzy ... dopiero zaczynasz. Są osoby, ktore to czytają, wiec nie użalaj sie nad sobą

    OdpowiedzUsuń
  2. Cudowny ! Czy teraz będą razem ? Jezu już się nie moge doczekać kolejnego <3 aww *_* buziaki w.

    OdpowiedzUsuń
  3. Jak zwykle. Rozdział jest genialny!!! :)
    Ten pocałunek *.* Tacy słodcy!!! <3
    Ciekawa jestem czy będą razem :D Mam tyle pytań. Ale nie pozostaje mi nic innego jak czekać na następny :)
    Już nie mogę się doczekać!
    Życzę dużo weny i do następnego :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Następny jutro, tak ?

    OdpowiedzUsuń