wtorek, 24 lutego 2015

Rozdział 21.

                                                    " CHYBA NAJWYŻSZA PORA SIĘ UJAWNIĆ.
                                                SPOTKAJMY SIĘ W PARKU KOŁO FONTANNY 
                                                 O 15 PODCZAS CISZY POOBIEDNIEJ. 
                                                                                BĘDĘ CZEKAŁ"

Treść listu przewijała mi sie przez oczy przez całe południe. Podczas obiadu grzebałam widelcem po talerzu żeby jakoś się uspokoić. Unikałam pytających spojrzeń dziewczyn. Najwyraźniej widziały że coś jest nie tak na szczęście żadna o nic nie pytała.

Kiedy szłam do parku czułam podekscytowanie które brało górę nad każdą komórką ciała. Przecież już za chwilę miałam poznać tajemniczego nadawcę tych wszystkich listów. To na pewno musi być ktoś z naszego obozu. A może to ... Nie. To na pewno nie on . Bo po co miał by to robić ? A może jednak ... Potrząsnęłam głową przyłapując się na tym jak bardzo chciałabym żeby to był Marco.
Kiedy doszłam pod fontannę rozglądałam się przez chwilę szukając znajomej twarzy. Nigdzie jednak takowej nie dostrzegłam. Usiadłam na brzegu marmurowej płyty otaczającej wodę i zajęłam się swoimi paznokciami które nagle stały się bardzo interesujące.
- Wreszcie się spotykamy... - usłyszałam zachrypnięty głos. Podniosłam głowę odrywając wzrok od rąk i przeniosłam go na stojącego przede mną wysokiego bruneta. Kiedy dokładniej przyjrzałam się jego twarzy, zamarłam.
- Co ty tu robisz Thomas ? - spytałam patrząc wszędzie byle nie na niego.
- Mi ciebie też miło widzieć. - uśmiechnął się fałszywie - Przyjechałem na wakacje. A ty skarbie co tu robisz ?
- Nie twój interes.
- Kotku złość piękności szkodzi. Uśmiechnij się bo cię nie poznaję.        Gdzie się podziała moja śliczna Julia ?
- Po pierwsze nie mów do mnie kotku, a po drugie nie ma "twojej " Julii kretynie .
- Spokojnie. Chcę tylko porozmawiać.
- Nie wydaje mi się żebyśmy mieli o czym.
- O nas kotku. O nas.
- Jakich nas ? O ile pamięć mnie nie myli nie ma nas. Miałeś szansę ale zjebałeś wszystko więc teraz po prostu daj mi spokój okej ?
- Julcia... - mówił spokojnym, pewnym siebie głosem. - porozmawiajmy.
- Rozmawiamy. Jakoś nie mówisz nic sensownego - odwróciłam wzrok gdy poczułam jak wszystkie wspomnienia wypływają z mojego środka. Do oczu zlewały się kolejne łzy które za wszelką cenę chciałam powstrzymać. Nawet mi się to udawało.
- Wróć do mnie - wręcz mi to rozkazywał. Popatrzyłam na niego, potem na swoje dłonie a potem z nowu na niego i kiwnęłam przecząco głową. Stał przede mną z mieszanką wściekłości i desperacji w oczach.
- Przepraszam ? Chyba nie dosłyszałem. Co mówiłaś ? - podszedł do mnie łapiąc z siłą moje nadgarstki i zmuszając mnie do wstania.
- Nie wrócę do ciebie. A teraz mnie puść ! - rozejrzałam się dookoła. Było tu niewielu ludzi. Niektórzy nie zwracali na nas uwagi zajmując się swoimi sprawami, inni udawali że nas w ogóle nie widzą. Nie chcieli się mieszać w nie swoje sprawy. Najwyraźniej bali się dobrze zbudowanego mężczyzny który właśnie przypierał mnie do drzewa nadal boleśnie ściskając moja nadgarstki. Kiedy przysunął się do mnie jeszcze bardziej łzy pociekły po moim policzku. W jego oczach widziałam agresję o której ludzie mówili kiedy z nim byłam. Nigdy jednak nie miałam okazji poznać jej na własnej skórze. Aż do teraz.
- Puść mnie - wyszeptałam starając się powstrzymać łzy.
- Z przyjemnością skarbie. Jeśli tylko do mnie wrócisz - wysyczał przesadnie słodkim głosem.
- Nawet nie rób sobie nadziei !
- Zła odpowiedź.
Przycisnął mnie jeszcze bardziej do drzewa wykrzywiając mi dłonie po czym poczułam na swojej szyi jego gwałtowne pocałunki. Starałam się jakoś go odepchnąć ale było to wręcz niemożliwe. Był zbyt dobrze zbudowany. Musiał sporo ćwiczyć przez te ostatnie lata. Jedną ręką chwycił obie moje ręce. Drugą błądził po całym moim ciele. Zamknęłam oczy by nie patrzeć na tą napaloną świnię. Zresztą przez łzy które wciąż zbierały mi się w oczach i tak niewiele widziałam.

Nagle brunet puścił moje ręce i odsunął się ode mnie upadając na trawę. Otworzyłam oczy i zobaczyłam leżącego na ziemi Thomasa z ręką przyłożoną do krwawiącego nosa. Nad nim stał Marco i dosłownie mordował go wzrokiem. Po chwili jednak odwrócił się od niego i podszedł do mnie. Objął czule ramionami przyciskając do swojej piersi.
- Wszystko okej ?
Przytaknęłam kiwając głową po czym wierzchem dłoni otarłam nadal spływające po mojej twarzy łzy.
- Chodźmy stąd.

Złapał mnie za rękę i pociągnął za sobą. Po około 5 minutach dość wolnego marszu, usiedliśmy na jednej z ławek niedaleko naszego hotelu. Spojrzałam na nasze splecione ze sobą ręce a potem na twarz blondyna. Przyglądał mi się uważnie. W jego oczach widziałam troskę i zmartwienie.
- D-dziękuję  -wyjąkałam przez łzy.
- Nie płacz - pochylił się ocierając mój policzek swoim kciukiem po czym przytulił mnie do siebie.
- Kim on był ? - spytał po chwili
- T-to był mój były.. Nie wiem czego on ode mnie chciał ... J-jaa .... - nie pozwolił mi dokończyć.
- Cśśśś.... Już jest okej. Nie musisz sie bać jasne ? - nadal nie spuszczał ze mnie wzroku.
- Dziękuję. - uśmiechnęłam się lekko.
- O wiele lepiej - rzucił wskazując na uśmiech na mojej twarzy.
- Marco ?
- Tak ?
- Tak sie zastanawiam .. .
- Nad czym ?
- Jakim cudem byłeś akurat teraz w parku ? - odwrócił zmieszany wzrok i przygryzł wargę.
- No przyszedłem sie z tobą spotkać...
- C-co ? Jak to ?
- No o ile się nie mylę przyszedłem tutaj żeby sie ujawnić.
- To ty ?
- Tak mi się wydaje .. - uśmiechnął sie niewinnie.
- Marco .... - urwałam w połowie zdania wstając. Blondyn zrobił to samo.
- Julia... Ja nie wiem co sie ze mną dzieje. Ja poprostu nie potrafię już normalnie funkcjonować bez ciebie.
- Marco. ... - do moich oczu znów napłynęły łzy. Dlaczego do cholery on to robił ? Dlaczego psuł naszą przyjaźń właśnie w taki sposób ? Nie chciałam teraz angażować się w żaden związek. Żaden. Marco jest naprawdę cudownym chłopakiem. Troskliwym i opiekuńczym. Wyrozumiałym. Wręcz wymarzonym.
Ale ja nie potrafiłam się teraz zaangażować w związek. Te wszystkie problemy... W domu , w szkole , z Thomasem. Jest ich naprawdę wiele. Nie potrzebuję kolejnych. Marco jest moim przyjacielem. Bardzo bliskim zresztą.
- Julia... - spojrzał na mnie zbolałym wzrokiem.
- Przepraszam Marco. Ja nie jestem gotowa na coś więcej.
- Dlaczego ? Dlaczego nie dasz mi szansy ?
- Nie potrafię. Przykro mi. - powiedziałam po czym odeszłam wolnym krokiem w kierunku hotelu.
Kiedy odwróciłam się by na niego spojrzeć, siedział z głową w dłoniach pochylając się do przodu. Odwróciłam sie z powrotem i ocierając kapiące łzy przyspieszyłam kroku.

Po około 20 minutach byłam już w naszej sypialni. Dziewczyny oczywiście od razu zareagowały na to jak wyglądam.
- Jula ? Co sie stało ? - spytała Sylwia gdy tylko przekroczyłam próg naszego pokoju.
- N-nic .. - Szepnęłam i usiadłam na łóżku obok nich.  Momentalnie mnie otoczyły.
- Przecież widzę ....
Spojrzałam na nie po czym pozwoliłam moim oczom wypuścić wszystkie łzy które zatrzymywałam podczas drogi do hotelu. Przeczesałam pacami włosy po czym zebrałam się w sobie by opowiedzieć im wszystko to co sie dzisiaj wydarzyło. Nie ukrywając niczego , najzwyklej w świecie się im wypłakałam.
Dziewczyny wiernie mnie słuchały starając się dodać mi otuchy. Żadna nie odważyła się mi przerwać. Raz po raz podawały mi chusteczki w które wycierałam ostatki łez.
- Tak mi przykro - szepnęła Nicol po czym mocno się do mnie przytuliła. Po chwili dołączyła do niej Sylwia z Diana.

Było już koło 22 kiedy zamknęłam się w łazience aby przygotować się do snu. Zrzuciłam z siebie ubrania i weszłam pod prysznic. Odkręciłam kurek z ciepłą wodą i oparłam się o ścianę. W głowie cały czas mijały mi obrazy z dzisiejszego dnia. Najpierw spotkanie z Thomasem, i akcja pod drzewem później Marco i  ta sytuacja na ławce. Czy ja aby na pewno dobrze zrobiłam odrzucając go ? Może powinnam dać nam szansę ?
Zakręciłam wodę po czym wyszłam spod prysznica owijając się ręcznikiem. Wytarłam mokre ciało po czym ubrałam na siebie piżamę. Nałożyłam trochę pasty na szczoteczkę i stanęłam przed umywalką zaraz koło lustra. W momencie kiedy podniosłam rękę by zacząć szorować zęby, w lustrze zobaczyłam czerwone plamy wokół mojego nadgarstka. Odłożyłam szczoteczkę na blat koło umywalki i podwinęłam rękaw koszulki nocnej. Obejrzałam dokładnie dłoń z każdej strony. Wokół nadgarstka widniały sino czerwone odbicia palców Thomasa. Każdy ślad po chłopaku cholernie bolał. Podwinęłam rękaw drugiej ręki. To samo.. Cholera.... Odwinęłam materiał który luźno opadł na moje dłonie i skończyłam szorować zęby.
Weszłam do pokoju zaczesując włosy palcami. Dziewczyny już spały. Postanowiłam iść w ich ślady. Ułożyłam się wygodnie na łóżku wciąż myśląc o tym co zaszło między mną a Marco. Po chwili odpłynęłam.

Kiedy się obudziłam było jeszcze ciemno. Wyciągnęłam spod poduszki telefon i spojrzałam na wyświetlacz. Zegarek wskazywał  3 w nocy. Włożyłam go z powrotem pod poduszkę i ułożyłam się wygodnie na poduszce. Próbowałam ponownie zasnąć jednak za nic mi się to nie udawało. Ciągle męczyło mnie pytanie czy aby na pewno dobrze robię odpychając Marco ? Może powinnam dać mu szansę ? Ten monolog powtarzam już dzisiaj chyba setny raz. Ciągłe wątpliwości nie dają mi spokoju.
Wstałam z łóżka i narzuciłam na piżamę  pierwszą lepszą bluzę po czym wyszłam z pokoju. Zamknęłam najciszej jak potrafiłam za sobą drzwi i ruszyłam korytarzem. Kiedy dotarłam pod pokój nr 219 serce zaczęło bić mi mocniej. Po cichu nacisnęłam klamkę i na palcach weszłam do pokoju gdzie słodko chrapali chłopcy. Idąc po drewnianej podłodze starałam się być jak najciszej , jednak moje nieskoordynowane ruchy jak zwykle nie pozwoliły mi zachować wewnętrznego spokoju. Potknęłam się o coś czym prawdopodobnie były buty rozrzucone na podłodze i upadłam na łóżko przygniatając leżącego na nim chłopaka. Ten momentalnie zerwał się na równe nogi i zaskoczony rozglądał się po pokoju aż w końcu natrafił na mój wzrok.
- Julia ?  - szepnął wyraźnie zaskoczony Marco.
- Cśśś - przyłożyłam palec do ust chcąc go w ten sposób uciszyć po czym ruchem ręki wskazałam aby szedł za mną.
Blondyn podniósł się z łóżka i ruszył za mną w kierunku drzwi biorąc po drodze z krzesła szorty. Dopiero teraz zauważyłam że był w samych bokserkach.
- Coś się stało ? - spytał kiedy byliśmy już za drzwiami. Mierzył mnie wzrokiem naciągając przy tym na siebie spodnie.
- Nie.. Znaczy tak. Musimy pogadać.
- Julia... Jest 3 w nocy.. Nie możemy tego prze... - nie pozwoliłam mu dokończyć. Stanęłam na palcach by być choć trochę bliżej jego twarzy i złączyłam nasze usta ze sobą w namiętnym pocałunku. Na początku był nieźle zdezorientowany. Chyba po raz pierwszy nie bardzo wiedział co powinien zrobić. Po chwili jednak odwzajemnił pocałunek. Kładąc ręce na moich biodrach oderwał się ode mnie patrząc z zdziwieniem w oczy.
- Czy to znaczy że jednak postanowiłaś dać mi szansę ? - spytał z nadzieją w oczach.
W odpowiedzi wzruszyłam ramionami posyłając mu zadziorny uśmiech. Uśmiechnął się w najpiękniejszym uśmiechu jaki kiedykolwiek widziałam po czym przyciągnął mnie do siebie a nasze usta ponownie się złączyły idealnie ze sobą współgrając. Wplątałam swoje palce w jego włosy przyciągając go do siebie jeszcze bliżej. Nagle poczułam jak jego ręce z moich bioder spadają poniżej ud a po chwili zawisłam w powietrzu oplatając nogi wokół jego bioder. Uśmiechnął się nie przerywając pocałunku nawet na chwilę. W końcu jednak zabrakło nam tchu więc oderwaliśmy się od siebie nadal utrzymując kontakt wzrokowy.
- Nawet nie wiesz jak długo na to czekałem - uśmiechnął sie blondyn.
- Ja też - szepnęłam po czym wtuliłam się w jego ramiona.  Postawił mnie na ziemi nadal nie wypuszczając mnie z objęć. W pewnym momencie, mimo że bardzo chciałam to powstrzymać ziewnęłam sennie.
- Ktoś tu jest śpiący - uśmiechnął się pocierając nosem o mój nos. Mimowolnie zachichotałam. - Odprowadzę cię.
Złapał mnie za rękę i już po chwili kroczyliśmy razem przez korytarz w kierunku mojego pokoju. Zatrzymaliśmy się dopiero pod drzwiami. Popatrzył na mnie po czym delikatnie pocałował.
- Dobranoc.
- Dobranoc - uśmiechnęłam się i zniknęłam za drzwiami zamykając je po cichu.
Chwilę potem leżałam rozanielona na łóżku dziękując bogu za to że jednak się przełamałam.
" Teraz to za cholerę nie usnę " - pomyślałam i przykryłam głowę poduszką.

* następnego dnia *

Jak zwykle zaspałam na śniadanie. Szlak mnie trafia na myśl o tym głupim budziku który znowu nie zadzwonił. Dziewczyny jak zwykle wyszły wcześniej bo one rano zawsze gimnastykę sobie robią czy coś takiego. Komu by się chciało ?
Po chwili jakimś cudem zwlekłam się z łóżka i chwiejnym krokiem ruszyłam w kierunku szafy. Wyciągnęłam z niej jasne szorty i biała bokserke.  Weszłam do łazienki by po chwili wyjść z niej już w całkiem innym stanie niż przedtem. Odświeżona a przede wszystkim rozbudzona zeszłam na jak się domyślałam końcówkę śniadania. Usiadłam na na pół przytomna przy stoliku i ujęłam w dłonie kubek z świeżo zaparzoną kawą. Sącząc czarny płyn poczułam na sobie czyjś wzrok. Rozejrzałam się po sali i zobaczyłam przyglądającego mi się z uśmiechem na twarzy Marco.
Och no tak. Marco.   Ja sie chyba zakochałam...

Kiedy tak myślałam nad tymi wydarzeniami wczorajszej nocy poczułam za sobą czyjąś obecność. Jednak nim się zdążyłam odwrócić by sprawdzić kto to taki usłyszałam cichy szept wprost do mojego ucha.
- Dzień dobry piękna. - buziak w policzek - Jak zwykle punktualna - uśmiechnął się Marco.
- Jak zwykle nieziemsko zabawny - wyszczerzyłam się do niego na co on tylko pokiwał głową i odszedł od naszego stolika kierując się w kierunku drzwi wejściowych. Kiedy tylko odwróciłam od niego wzrok, poczułam 3 pary gałek ocznych ślepiących we mnie.
- Czy chcesz nam o czymś powiedzieć ? - spytała Diana próbując przybrać poważny wyraz twarzy.
- W zasadzie to tak .... Ja i Marco... - specjalnie zrobiłam dłuższą pauzę gdy zauważyłam jak dziewczyny wpatrują się we mnie wstrzymując oddech. Zupełnie jak by zobaczyły ducha.. - No ja i Marco jesteśmy razem. Postanowiliśmy dać nam szansę.
Gdy tylko ta informacja dotarła do dziewczyn momentalnie zaczęły piszczeć z podekscytowania.
- Kiedy to się stało ? - spytała zdziwiona Nicol.
- Dzisiaj w nocy....
- Spotkaliście się w nocy ?
- Tak jakby....
- Ha ! Wiedziałam że coś z tego będzie - rzuciła Diana z tryumfem.
- Ale się cieszę ! - entuzjazmowała sie Nicol.
- Ja też - zaśmiałam się po czym dokończyłam picie swojej kawy.

Podniosłam się żeby wyjść już z sali kiedy rozległ się głos opiekuna.
- Macie 30 minut na przygotowanie się do wyjścia nad jezioro. Widzimy się w holu o równej 9 ! - zakończył po czym wyszedł z sali.
My także podnieśliśmy się ze swoich krzeseł i ruszyliśmy w stronę pokoju.
Jedna łazienka na cztery dziewczyny to zdecydowanie za mało. A w dodatku jeszcze mamy tylko 30 minut.
Nie żebym narzekała ale sama Diana siedzi w łazience jakieś 10 - 15 minut.....
W końcu przyszła moja kolej. Oczywiście zostało nam mało czasu więc musiałam się spieszyć. Nałożyłam na siebie wcześniej przygotowane ubrania i wyszłam do pokoju. Wrzuciłam do plecaka koc, wodę, olejek do opalania i aparat. Stwierdziłam że musimy zrobić sobie jakieś zdjęcia.
Kiedy zeszłyśmy na dół wszyscy już na nas czekali.  Opiekun mruczał coś pod nosem że jesteśmy jak zwykle spóźnione ale nam to wpadło jednym uchem a drugim wyleciało. Podeszłam do Marco i dałam mu buziaka w policzek a ten złapał mnie za rękę i po chwili wyszliśmy z hotelu.
Szliśmy na samym końcu grupy cały czas rozmawiając o wszystkim i o niczym. Nawet nie zauważyłam kiedy doszliśmy na plażę.
Rozłożyliśmy koce tak że tworzyły jeden wielki po czym ułożyliśmy się wygodnie. Oczywiście wiedziałam że chłopcom szybko znudzi się leżenie płasko na kocu więc nie zdziwiłam się kiedy poszli się przejść pd pretekstem przyniesienia czegoś do picia.
- Ale wy słodko razem wyglądacie !! - mogłam się spodziewać że nie skończy się na tej rozmowie przy śniadaniu.
Popatrzyłam na nią zmęczonym wzrokiem i słabo się uśmiechnęłam.
- Idziemy do wody ? - spytała Nicol mierząc nas wzrokiem.
Stwierdziłam że to nie najgorszy pomysł. Szybkim ruchem podniosłam się na rękach i po chwili stałam między dziewczynami.
Wzięłam z koca okulary przeciw słoneczne i biegnąc w kierunku jeziora założyłam je. Odwróciłam się żeby sprawdzić czy dziewczyny idą za mną ale nim się zorientowałam wpadłam na kogoś. Podniosłam się z pisaku spoglądając na potrąconą przeze mnie osobę i zamarłam.

5 KOMENTARZY = NASTĘPNY ROZDZIAŁ  ❤❤

6 komentarzy:

  1. W takiej chwili :/ Jak tak można xD Rozdział cudo ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Thomas ? :o o mój Boże

    OdpowiedzUsuń
  3. Chciałabym już nexta

    OdpowiedzUsuń
  4. Dodasz jutro ?

    OdpowiedzUsuń
  5. WOW!
    Rozdział jak zwykle super! Cieszę się, że są razem :)
    Czekam na kolejny!
    Do następnego! :*

    OdpowiedzUsuń