- Hej , zostawiłaś to na krześle w kawiarni - z zamyśleń wyrwał mnie wysoki brunet trzymający w rękach moją torbę.
- O dzięki. Zupełnie o niej zapomniałam.
- Nie ma sprawy.
Ja się tylko uśmiechnęłam.
- A tak w ogóle to jestem John - wyciągnął ku mnie rękę.
- Julia - odwzajemniłam gest.
- Jesteś stąd ? Jakoś nigdy cię tu nie widziałem.
- Od jakichś 4 miesięcy a jestem z Londynu.
Pogadaliśmy jeszcze z dobre 3 godziny siedząc na ławce niedaleko parku. Z Johnem rozmawiało mi się naprawdę dobrze. Świetnie się dogadywaliśmy. Okazało się że chodzi do tego samego studia co ja tylko na inne zajęcia. Ja na breakdance a on na klasyczny street dance. Tak więc mieliśmy sporo wspólnych tematów.
Wymieniliśmy się numerami telefonów po czym pożegnałam się z nim bo zrobiło się już na prawdę późno a nie miałam najmniejszej ochoty słuchać wywodów taty. John chciał mnie odprowadzić ze względu na to że robi się ciemno. W końcu się zgodziłam i teraz szliśmy alejką parku w kierunku mojego domu.
Kiedy byliśmy już na miejscu John dał mi szybkiego buziaka w policzek na pożegnanie i zniknął za rogiem. Weszłam po cichu do domu. Nie chciałam nikogo obudzić bo dochodziła już północ.
- Gdzie ty tyle czasu byłaś ?! - z rogu kuchni wyłonił się tata. Był wściekły. A nawet bardzo.
- Z kolegą.
- Jakim kolegą? - dociekał tata
- A co to ? Przesłuchanie ? Nie wiedziałam że mam się ze wszystkiego spowiadać.
- Nie musisz. Ale mogłabyś wracać do domu o normalnej porze.
- A może to jest dla mnie normalna godzina ?!
- Tak ? A ja uważam że powinnaś wracać przed 20.
- Nie wiem czy zauważyłeś ale nie mam już 10 lat! - powiedziałam i ruszylam do siebie trzaskajac drzwiami.
Wzięłam piżamę i zamknęłam się w łazience. Weszłam pod prysznic i puściłam ciepłą wodę. Zrelaksowałam się po ciężkim dniu. Kiedy skończyłam, ubrałam się i usiadłam na blacie koło lustra. Wzięłam szczotkę i zaczęłam rozczesywać włosy. Zaplotłam je w długiego warkocza i wróciłam do pokoju. W środku zastałam Logana.
- O co poszło ? -spytał siedząc na łóżku i uważnie mi się przyglądając.
- Bo wróciłam późno.
- No może troszkę.
- Oj no nie przesadzaj. Mam ci przypomnieć o której ty wracałeś mając 16 lat ? - on tylko kiwnął głową i wyszedł. Wzięłam laptopa i odpaliłam pare stronek. Na żadnej nic się nie działo. Zamknęłam laptopa i zła poszłam spać.
* następnego dnia *
Obudziłam się bardzo wcześnie przez przerażający ból żołądka. W końcu wczoraj nic nie jadłam. Rano na śniadanie tylko szklanka soku a potem ledwie butelka wody i mała kawa.
Zeszłam na dół do kuchni i rozejrzałam się po szafkach. Wyciągnęłam paczkę płatków czekoladowych i wsypałam je do miski zalewając mlekiem. Usiadłam przy stole i zaczęłam jeść gdy nagle odezwał się mój telefon. Popatrzyłam na wyświetlacz. Nieznany numer. Odłożyłam łyżkę i odebrałam.
- Tak?
- Cześć Julka. Tu Marco - prawie spadłam z krzesła z radości.
- O cześć.
- Masz plany na popołudnie ?
- Możliwe.
- To już masz - upierał sie Marco. Ja się tylko uśmiechałam pod nosem z satysfakcją.
- Naprawdę ?
- Tak. Spotkajmy się o 16 pod kinem okej ?
- No zobaczę.
- Dobra dobra. Masz być. Będę czekał.
- Zobaczę.
I sie rozłączył. Skończyłam jeść, posprzątałam po sobie i wróciłam do pokoju. Była dopiero 8 więc zanurzyłam się w łóżku. Włączyłam telewizor, i spędziłam tak z dobre 3 godziny. Około 11 wstałam. Ubrałam szorty i luźną koszulkę po czym zeszłam do kuchni i zaczęłam robić obiad. Wyciągnęłam z zamrażarki piersi z kurczaka i włożyłam do wody żeby szybciej się rozmroziły. Między czasem przygotowałam ziemniaki i sałatkę. O 14 wszystko było już gotowe. Zjadłam swoją porcję a resztę zostawiłam dla taty i Logana.
Dochodziła już 15 kiedy uporałam się z posprzątaniem kuchni. Stwierdziłam że najwyższa pora zacząć się szykować.
Długo nie mogłam zdecydować się co ubrać. W końcu zostałam przy krótkich spodenkach i bluzce.
Nałożyłam delikatny makijaż, a włosy zostawiłam rozpuszczone. Tak ubrana wyszłam z domu i ruszyłam w kierunku kina.
Kiedy dotarłam pod kino Marco już tam był.
- Wiedziałem że przyjdziesz - uśmiechnął się zadziornie.
- Nie miałam nic lepszego do roboty.
- Dobra dobra. Idziemy ?
- Jasne. Co proponujesz ?
- Jak to co ? Może jakiś dobry film akcji ?
- Akcji ? Nie mogłeś wybrać czegoś lepszego ?
- A na co masz ochotę ? - wyglądał na nieźle zakłopotanego.
- No jak to co ? Jakaś kreskówka ! - uśmiechnęłam się lekko.
- C-co ? Kreskówki ?
- Jakiś problem ?
- Nie nie skądże. To ja kupie bilety.
- Żartowałam. Ale może jakiś horror ? O ile to nie problem dla ciebie.
- Nie nie . Nawet lepiej.
- Mam nadzieję że nie będziesz się za bardzo bał ?
- Mam nadzieję że ty się będziesz bała. - uśmiechnął się i poszedł kupić bilety. Ja natomiast kupiłam popkorn i dwie cole.
Po chwili siedzieliśmy już na sali.
Dzisiaj krótszy niż wcześniej ;) Ale obiecuję że jutro dodam kolejny :*
Dziękuję za ostatnie komentarze Tylko od jednej osoby. Wiele to dla mnie znaczy więc ten rozdział dedykuję właśnie tej osobie. <3
Czytasz = Komentujesz = Motywujesz
No i się doczekałam ! Byle do jutra ... Rozdział cudowny ! Marco jest pewny siebie, wiec chyba to nie on do niej pisał, ale zobaczymy. Mam nadzieje, że miedzy nią, a tym całym Johnem nic nie bedzie. Do zobaczenia jutro. W.
OdpowiedzUsuńSUPER !!! SUPER !!! SUPER !!! S-U-P-E-R !!! S-U-P-E-R !!! S-U-P-E-R !!!
OdpowiedzUsuń