środa, 18 lutego 2015

Rozdział 18.

Dzień na plaży minął spokojnie. Nie licząc paru incydentów kiedy chłopcy chcieli mnie  zaciągnąć do wody, to było naprawdę okej. Byliśmy właśnie w drodze do hotelu kiedy nasz opiekun postanowił nas zatrzymać.
- Mam coś do załatwienia. Macie 30 minut dla siebie. Możecie iść na jakieś zakupy czy co sobie tam chcecie. Tak czy siak widzimy się tutaj o równej 21. I nie toleruję spóźnień. Jasne ? - zmierzył naszą ósemkę wzrokiem po czym odszedł.
- Nie wiem jak wy dziewczyny ale ja muszę skoczyć na zakupy. - zwróciłam się do stojących obok przyjaciółek. Nie sądziłam że aż tak je polubię. Jak by nie było są moimi całkowitymi przeciwieństwami. Obie są wysokie i piękne. A ja niska i... No.. 
- Ja też muszę - rzuciła Diana grzebiąc między czasie w plecaku.
Po chwili szłyśmy już chodnikiem w kierunku najbliższego marketu.
Kiedy doszłyśmy na miejsce byłyśmy mile zaskoczone tym że było w nim niewiele osób co oznaczało mniejsze kolejki a zarazem szybsze zakupy.
Stałam właśnie między dwoma regałami z kosmetykami , trzymając w ręce dwa lakiery do paznokci.
- Zdecydowanie ten niebieski - usłyszałam za sobą męski głos. Obróciłam się i zobaczyłam przyglądającego mi się uważnie Marco. Mierzył mnie wzrokiem czekając na jakąś odpowiedź z mojej strony.
Popatrzyłam na niego a potem z powrotem na dwie buteleczki które trzymałam w rękach. Odłożyłam czerwony lakier na półkę , wrzucając do koszyka niebieski.
Blondyn uśmiechnął się szeroko ukazując dołeczki w policzkach po czym ruszył za mną.
- A ty nic nie kupujesz ? - spytałam przerywając niezręczną dla mnie ciszę. Spojrzałam na niego. Wyglądał na wyluzowanego. Śledził każdy mój ruch.
- Nie. Chłopaki stwierdzili że się tym zajmą bo jedzenie w hotelu jest przecież niejadalne. - uśmiechnął się szeroko ukazując w ten sposób jeden z najpiękniejszych uśmiechów. Przysięgam że gdzieś w środku umarłam.

Odwróciłam wzrok kiedy zdałam sobie sprawę że nadal na niego patrzę. Poczułam gorący rumieniec oblewający moją twarz. Ruszyłam w kierunku działu ze słodyczami. Blondyn wciąż deptał mi po piętach. Wrzuciłam do koszyka paczkę jakiś cukierków i skierowałam się do kasy. Między mną a Marco nadal trwała cisza. Tym razem nie była ona niezręczna. Na szczęście. Czasem Marco potrafi być naprawdę onieśmielający. Ma wtedy w oczach coś takiego, przez co od razu zapominam jak się mówi.
- 15 złotych i 12 groszy - wyrwał mnie z zamyślenia głos kasjerki. Od razu oprzytomniałam. Wyciągnęłam z torby portfel i uregulowałam należność.

* 2 godziny później *

Byliśmy już w hotelu. Po "kolacji " - o ile można nazwać jedzeniem to co nam podali - dziewczyny smacznie chrapały kiedy ja pisałam na telefonie do Logana, pozdrowienia itp. Nagle usłyszałam sygnał przychodzącej wiadomości. Spojrzałam na wyświetlacz a gdy ujrzałam nadawcę sms'a uśmiech wkradł się na moje usta.

" Julia?  Śpisz? "

" Ja nie. Ale reszta smacznie chrapie"

" To dobrze. Ubierz coś wygodnego i widzimy się za 20 minut pod twoimi drzwiami "

" Co ?! Jest 12 w nocy ! "

" Oj nie przesadzaj. Za niecałe 19 minut zapukam do twoich drzwi "

" No dobra  ... "

Odłożyłam telefon na stolik koło okna i ruszyłam w kierunku szafy. Założyłam na siebie czarne spodnie, bluzę, trampki i po chwili usłyszałam ciche pukanie do drzwi. Przeczesałam palcami włosy i biorąc torbę wyszłam po cichu za drzwi.
- Już się bałem że odmówisz - uśmiechnął się szeroko.
- Nie mogłam. Obudziłbyś swoim dobijaniem do drzwi cały hotel.
- Dla ciebie wszystko - wyszczerzył się a ja momentalnie zrobiłam się czerwona.
- Dobra dobra. Gdzie mnie zabierasz ?
- Niespodzianka.
- Nienawidzę ich.
- Tym bardziej to jest niespodzianka - w odpowiedzi bąknęłam pod nosem i uderzyłam go lekko z łokcia.
- A to za co ?
- Bo jesteś idiotą - udał obrażonego, ale po chwili w jego oczach zobaczyłam mały błysk.
- Kochanym idiotą. - zachichotałam mimowolnie kiedy się wyszczerzył.
- Chodźmy bo się spóźnimy.  - złapał mnie za rękę i już po chwili schodziliśmy szybkim krokiem po schodach.
Kiedy wyszliśmy z hotelu moje ciało obleciał zimny dreszcz kiedy poczułam podmuch wiatru na swojej odsłoniętej skórze. Szliśmy chodnikiem wciąż trzymając się za ręce. Gadaliśmy o wszystkim i o niczym. Wciąż się śmialiśmy. Zresztą jak zawsze kiedy jestem w jego towarzystwie.
Było ciemno. Bardzo. Słabe światło sączyło się z ulicznych latarni. Panowała ogólna pustka. Normalnie bała bym się sama tu być. Ale teraz nie czułam najmniejszego strachu. Moja dłoń w dłoni Marco, on zaraz obok mnie. Przy nim naprawdę czułam się dziwnie bezpieczna.
- Daleko jeszcze ?
-  Nie. Bądź cierpliwa.
- To nie jest moja mocna strona.
- Widzę - spojrzał na mnie nie zwalniając kroku nawet na chwilę.

Jakieś 10 minut później staliśmy przed kinem. Weszliśmy po schodkach w stronę wejścia. Blondyn otworzył drzwi przepuszczając mnie pierwszą. Wskazał na jedną z czerwonych kanap koło bufetu i poprosił żebym tu na niego zaczekała. Położył obok mnie swoją kurtkę a sam ruszył w kierunku kasy.
Przyglądałam się właśnie dużemu plakatowi jakiegoś nowego filmu kiedy wrócił trzymając w rękach kubeł popcornu i dwa kubki coli. Wręczył mi jeden po czym wolną ręką złapał kurtkę i kazał mi iść za sobą. Zaprowadził mnie na salę kinową gdzie świeciło pustkami. Ale co się dziwić ? Jest prawie północ. Usiedliśmy w jednym z środkowych rzędów. Rozsiadłam się wygodnie na fotelu opierając się głową o ramię Marco.
- Na jaki film mnie zabrałeś ?
- Cały maraton. Dzisiaj jest noc filmowa. Możemy oglądać do woli.
- Całonocny ? - W odpowiedzi pokiwał twierdząco głową, przygryzając przy tym dolną wargę.
W myślach uderzyłam się w czoło. Przecież nie wytrzymam całej nocy ślepiąc w ekran.
- Coś nie tak ?
- Nie. Jest okej. Zastanawiam sie tylko czy ty czasem potrzebujesz snu.
- Czasem. A poza tym nie martw się. Nie musimy przecież siedzieć do końca. W każdej chwili możemy wyjść. - uśmiechnęłam się. Już otworzyłam usta żeby coś powiedzieć ale wtedy rozdzwonił się mój telefon.
- Halo ?
- Gdzie ty do cholery jesteś ?! Opiekun cię szuka ! - musiałam odsunąć telefon znacznie dalej od ucha bo krzyki Diany były naprawdę nie do zniesienia.
- Jak to mnie szuka ?
- No wpadł do nas do pokoju i zauważył że cię nie ma..
- A ty co mu powiedziałaś ?
- No że jesteś w łazience... Błagam cię wracaj jak najszybciej bo będzie niewesoło.
- Dobrze. Zaraz będziemy.
- Czekaj... Jak to będziemy ? Z kim ty tam jesteś ?
- No... eee z M..Marco.
- Co ?! - teraz była bardziej podekscytowana niż wściekła. - Czemu ja nic o tym nie wiem ?
- Och pogadamy w domu. Kończę. - rozłączyłam się i spojrzałam na wpatrującego się we mnie blondyna. Mierzył mnie wzrokiem kontrolując każdy mój ruch.
- Co jest ?  -spytał podnosząc przy tym lewą brew.
- Nic. Musimy wracać.
- Jak to ? Już ? - był wyraźnie zły. No ale trudno. Chyba to nie moja wina że jakimś cudem nasz opiekun wparował do naszego pokoju. Boże o tej godzinie ? Czego ten człowiek chciał...
- Och małe kłopoty.
- Ale . . Film się nawet nie zaczął ... - wyglądał na naprawdę złego. Może nie tyle złego co zawiedzionego.
- Przykro mi ...
- Ech trudno. Szkoda tylko że ominie nas noc filmowa z wszystkimi częściami KAC VEGAS. - kurcze .... Kocham ten film.
- Dobra zaczekaj minutkę. Ja muszę coś załatwić. - zostawiłam go zdezorientowanego i ruszyłam w kierunku wyjścia na korytarz. Byłam już prawie przy drzwiach kiedy poczułam jak ktoś łapie mnie za nadgarstki. Marco.
- Gdzie idziesz ?
- Zaraz wracam. Idę tylko do łazienki. Zaczekaj tu na mnie. - rzuciłam odwracając się do niego plecami. Kiedy byłam już w łazience wyciągnęłam telefon i wybrałam numer do Diany.
- Julka?
- Tak to ja. Słuchaj... Mam do ciebie prośbę.
- Jaką ? Nie możemy o tym pogadać jak wrócisz ?
- No właśnie. Możesz mnie kryć. Jesteśmy w kinie na nocnym maratonie. Błagaaam ....
- Julka ....
- No proszę cię. On pewnie i tak już nie wpadnie do nas do rana. Obiecuję że będę zaraz po filmie.
- Julka ...
- Dzięki. Kocham cię - i się rozłączyłam. Wiedziałam że zrobi to o co prosiłam mimo że mi tego nie powiedziała. Schowałam telefon do przedniej kieszeni swoich spodni i wróciłam do sali kinowej gdzie cały czas czekał na mnie blondyn.

Zajęłam miejsce koło niego i odebrałam od niego swoją colę.
- Myślałem że musimy wracać. - spojrzał na mnie zdziwiony kiedy rozsiadłam się wygodnie na fotelu.
- Już się wykręcasz ?  - spytałam przygryzając dolną wargę.
- Może.. - wyszczerzył się po czym wyciągnął ku mojej twarzy rękę zatrzymując kciuk na mojej brodzie. Pociągnął ją lekko w dół uwalniając moją wargę spomiędzy zębów.
- Nie rób tak.  - cofnął rękę układając ją z powrotem na oparciu fotela. Poczułam jak moją twarz oblewa rumieniec więc odwróciłam głowę w kierunku ekranu nie chcąc aby blondyn zauważył moje zawstydzenie. Oparłam się wygodnie o oparcie i pogrążyłam w filmie.

* kilka godzin później *

Właśnie kończyła się 3 część filmu kiedy poczułam jak moje powieki stają się coraz to cięższe. Spojrzałam na Marco siedzącego obok. Szczerzył się do ekranu nie ukazując nawet najmniejszych oznak zmęczenia.
Przeciągnęłam się leniwie na krześle nie mogąc powstrzymać ziewnięcia.
- Śpiąca ? - poczułam na sobie wzrok blondyna.  Uśmiechnęłam się nieśmiało.
- Troszeczkę. - sięgnęłam do kieszeni i wyciągnęłam z niej telefon. Odblokowałam ekran i prawie spadłam z krzesła widząc która już jest godzina.
- Już prawie 6 ?
- Chyba powinniśmy się zbierać. Zresztą , film i tak już się kończy.
W odpowiedzi kiwnęłam głową. Podniosłam się z fotela i ruszyłam za Marco. Wrzuciłam pojemnik po popcornie do kubła na śmieci i ruszyliśmy w kierunku wyjścia.
Kiedy wyszliśmy na zewnątrz robiło się już coraz jaśniej. Mimo wychodzącego zza chmur słońca padał deszcz. Ciężkie krople rozbijały się o chodnik.
- Idziemy  czy wolisz przeczekać ? - spojrzałam na mierzącego mnie wzrokiem blondyna. Zerknęłam na zegarek. Dochodzi 6. Nie ma czasu na czekanie.
- Idziemy.
Uśmiechnął się i łapiąc mnie za rękę pociągnął w stronę schodów. Zbiegliśmy po nich i nie zwalniając kroku biegliśmy w stronę hotelu. Po około 10 minutach czułam że już nie dam rady dłużej biec. Zatrzymałam się na pod jednym z parkowych drzew. Marco oczywiście razem ze mną. Spojrzałam na niego kiedy stanął naprzeciwko mnie. Mokre od deszczu włosy były w nieładzie. Przemoknięta koszulka przylegała ciasno do jego umięśnionego torsu. Uśmiechnął się kiedy nasze oczy się spotkały. Pochylił się nade mną i odgarnął z mojego policzka mokre włosy. Wyszczerzył się jeszcze bardziej kiedy zauważył moje czerwone policzki.
- Idziemy dalej ? - szepnął mi do ucha muskając delikatnie ustami płatek mojego ucha. Momentalnie przeszedł przez moje ciało zimny dreszcz. Ale to był jeden z tych które są przyjemne.
Spojrzałam mu w oczy kiwając głową na znak że się zgadzam. Ponownie złapał mnie za rękę i ruszył przed siebie.

Chwilę potem staliśmy już pod hotelem. Przemoknięci do ostatniej suchej nitki wspięliśmy się po schodach chcąc zostać nie zauważeni przez opiekunów obozu. Pożegnaliśmy się pod drzwiami naszej sypialni po czym zamknęłam je za sobą. Oparłam się plecami o drzwi i zjechałam po nich na podłogę.
- Zabiję cię ! - rozejrzałam się po pokoju i zauważyłam siedzącą na łóżku Dianę. Reszta dziewczyn jeszcze spała. Ona natomiast nie wyglądała na rozespaną.
- Za co ?
- Za co ? Za co ?! Ty jeszcze pytasz za co ?! Wiesz jak się martwiłam ? Nie było cię całą noc !
- Mówiłam ci że jestem z Marco na filmie tak ?
- Ale myślałam że wrócisz wcześniej... Martwiłam się no .. - podeszła do mnie i już chciała mnie prztulić kiedy zmierzyła mnie wzrokiem. - Jak ty wyglądasz ?!
- Och daj spokój. Mówisz jak moja mama.  - przewróciłam oczami i ruszyłam w kierunku szafy. Wzięłam pierwszą lepszą koszulkę, suchą bieliznę i szorty po czym ruszyłam do łazienki. Zrzuciłam mokre ciuchy po czym się ubrałam. Susząc w miarę możliwości włosy ręcznikiem wyszłam z łazienki. Byłam cholernie zmęczona. Oczy same mi się zamykały. Padłam na łóżko i odpłynęłam.

1 komentarz:

  1. Coś czuje, że znajomość Julki i Marco nie skończy się tylko na przyjaźni :)
    Świetny rozdział! Hahaha opiekun i wizyty w pokoju o 12 w nocy? ;D
    Maraton filmowy z wszystkimi częściami Kac Vegas! Czyli nie tylko ja kocham ten film!!! :)
    No to do następnego rozdziału za dwa dni ;)

    OdpowiedzUsuń