Kiedy się obudziłam, nie bardzo wiedziałam gdzie jestem. Rozglądałam się powoli po pokoju w którym się znajdowałam. Wyglądał znajomo. Przekręciłam się na bok i dopiero teraz zorientowałam się że ktoś koło mnie leży. Zamrugałam oczami żeby przyzwyczaić oczy do panującej ciemności. Obok mnie na łóżku leżał Marco. . Jedną dłoń trzymał na moim brzuchu, drugą pod moją głową. Spojrzałam na nocny stolik obok mnie i przysięgam że część mnie , gdzieś tam w środku umarła ze strachu. Reszta pozostała sparaliżowana. Zegar wybijał 00:13. Ojciec mnie zabije. Momentalnie zerwałam się z łóżka.
- Hej , co jest ? - spojrzałam z powrotem na blondyna który właśnie ziewał sennie i patrzył na mnie trochę jak bym była nienormalna. Spojrzał na zegarek a potem jeszcze raz na mnie.
- Patrz która godzina. Ojciec mnie zabije. - rzuciłam nie odrywając się od wiązania swoich trampek.
- Nie możesz wysłać mu sms'a że jesteś u koleżanki czy coś ? - Popatrzyłam na niego unosząc jedną brew po czym wróciłam do wiązania drugiego buta.
- Daj mi chwilę to cię odwiozę. - podniósł się z łóżka i chwilę później miał już na sobie jeansy i koszulkę które jeszcze przed kilkoma sekundami leżały na krześle.
Chwilę później byliśmy już w garażu.
- Załóż to - podał mi swoją skórzaną kurtkę i czerwony kask motocyklowy.
W domu byliśmy niecałe 15 minut później. Marco zszedł z motoru po czym wyciągnął ku mnie dłoń aby mi pomóc. Niezgrabnie wręcz spadłam z maszyny ale biorąc pod uwagę moją koordynację ruchu nie było aż tak źle.
- Cóż za gracja - uśmiechnął się ściągając mi z głowy kask. Kiedy już się z nim uporał, chwycił mnie delikatnie za brodę zmuszając mnie w ten sposób do podniesienia głowy po czym złożył na moich ustach szybki ale namiętny pocałunek.
- Dobranoc maleńka. - uśmiechnął się - Powodzenia z tatą - jego ciemne oczy zaświeciły się kiedy ujęłam jego twarz w dłonie i ponownie złączyłam nasze usta. - Idź już - klepnął mnie delikatnie w tyłek po czym wyszczerzył się w uśmiechu.
Pokiwałam z dezaprobatą głową i po chwili zniknęłam za drzwiami wejściowymi domu. Chwilę potem usłyszałam pisk opon odjeżdżającego motoru. Gotowa na wojnę którą zapewne będę musiała stoczyć z tatą ruszyłam wolnym krokiem do salony gdzie słabym światłem paliła się lampka.
- Wiesz która jest godzina ? - ojciec spoglądał na mnie znad gazety.
- Wiem .. Przepra..
- Nie musisz kończyć. Za każdym razem jak coś przewiniesz przepraszasz i mówisz że to się nie powtórzy.
- Ale ..
- Żadnych ale. Wiem że są wakacje ale czy nie uważasz że północ to najmniej odpowiednia pora na powrót do domu tym bardziej dla dziewczyny w twoim wieku ?
- Ale... - Jezu, spodziewałam się raczej że będzie na mnie wrzeszczał ale teraz widzę że obrał całkiem inną taktykę.
- Nie przerywaj mi. Nie rozumiesz ? Dostałbym szału gdyby coś się stało mojej malutkiej córeczce. - podniósł się z fotela i podszedł do mnie - Wiem że jest ci ciężko, jeszcze teraz kiedy nie ma z nami mamy... Ale musimy sobie radzić bez niej. - Naprawdę wolałabym żeby na mnie nawrzeszczał. On jednak jak zwykle na przekór. Akurat dzisiaj musi mi grać na sumieniu. Jakbym miała mało atrakcji jak na jeden dzień. Najpierw Thomas , teraz on. Ja naprawdę zgłupieję w tym domu.
- Wiem tato. - pogłaskał mnie po włosach po czym wrócił na fotel.
- To dobrze. A teraz idź do swojego pokoju. Masz szlaban na tydzień i konfiskuję twoje kieszonkowe dopóki nie nauczysz się odpowiedzialności. I radze ci się podporządkować bo z tygodnia zrobią się dwa.
Przewróciłam oczami i wyszłam do siebie do pokoju. Na biurku odnalazłam telefon. Odblokowałam go zdecydowanym ruchem i po raz kolejny wywróciłam oczami. 11 nieodebranych połączeń i 4 wiadomości w tym 3 od taty.
Marco :
I jak spotkanie, z tatusiem?
Julia:
On jest jakiś chory... Zamiast krzyczeć na to że późno wróciłam on pogadał chwilę...
Marco:
Uuu czyli nie było aż tak źle?
Julia:
Dał mi tylko tydzień szlabanu...
Rzuciłam telefon na łóżko i zamknęłam się w łazience.Wzięłam szybki prysznic i po chwili leżałam już w łóżku.
*Następny dzień *
Obudziłam się dopiero koło 10. Mimo tego nadal czułam się niewyspana. Zwlekłam się z łóżka prosto do łazienki. Wzięłam po drodze dresy w które po chwili byłam już ubrana. Zaczesałam włosy w koka i zeszłam na dół.
- Wybierasz się gdzieś ? - do moich uszu dotarł głos taty stojącego z założonymi na piersi rękami. Zmierzył mnie wzrokiem z tą swoją miną strażnika więziennego.
- Pobiegać ?
- O ile mnie pamięć nie myli masz szlaban młoda damo.
- Młoda damo ? To takie oklepane. Wymyśl coś nowego a ja za ten czas sobie pobiegam.
- Nie wydaje mi się aby była taka potrzeba. I lepiej uważaj sobie Julia bo twój szlaban się wydłuży.
- Ale... - podniósł prawą dłoń pokazując mi w ten sposób że moje gadanie na nic się nie zda. Przewróciłam oczami i wróciłam do siebie. Cholera. To jestem uziemiona. Jezu czemu ten człowiek aż tak bardzo się mnie czepia ? Co ja takiego robię ? On jest chyba nienormalny. Zdarzyło mi się parę razy wrócić troszkę później ale to od razu pretekst do szlabanu ? Dobra. Jakoś wytrzymam. Przecież to tylko tydzień. Rozejrzałam się po pokoju. Co ja do cholery mam tutaj robić ? Najchętniej to bym wyszła na miasto z Diana albo Marco. .
Właśnie Marco. Zsunęłam się z biurka i podniosłam telefon z łóżka. Wybrałam numer blondyna. .
- Taa ? - w słuchawce rozległ się zaspany głos Marco.
- Obudziłam cię ?
- O Julcia. Nie, nie. Tak sobie tylko leżałem. Co słychać ?
- Nie mam co robić. Szlaban - westchnęłam.
- Tak to jest jak się podpadnie tatusiowi - zachichotał - Wpadłbym ale mam pracę.
- Um trudno. Nie pozwól sobie poobijać tej ślicznej buźki
- Mam śliczną buźkę ? - praktycznie wyczułam że się uśmiecha.
- Przerabialiśmy to już prawda ?
- Może. Ale nie odpowiedziałaś. Mam śliczną mordkę ? - czy on nigdy nie ustępuje ? Uśmiechnęłam się na wyobrażenie jego starannie ułożonych blond wlosach, brązowych oczu . Mój blondyn. Jezu on naprawdę jest mój. I możliwe nawet że mnie kocha tak mocno jak ja jego. Ale czy ja go kocham? Skąd mam wiedzieć czy to miłość czy tylko zwykłe zauroczenie ? Nie wiem. Jedyne co wiem to to że ten chłopak całkowicie zawrócił mi w głowie. Nawet nie wiem kiedy to się wszystko zaczęło. Najpierw niezobowiązujące spotkania, później obóz , a teraz ? Teraz jesteśmy razem. Ciekawe jak by wyglądało moje życie gdybyśmy się tu nie przeprowadzili. Nadal tkwiła bym z Thomasem ? Ślepo w niego zakochana chodziłabym ulicami miasta i myślała jak by tu się mu przypodobać ? A jeśli mowa o Thomasie. Gdzie o teraz jest ? Da mi wreszcie spokój ? Szczerze wątpie chodź mam nadzieję że się mylę. Tyle pytań... Żadnej odpowiedzi.
Rozdziały będą dodawane co sobotę.
Świetny :)
OdpowiedzUsuńCzekam na nn :*