Wedle Waszego życzenia oto nowy rozdział :* Miłego czytania ✌❤
~*~
Po szybkim prysznicu, przebrana już w piżamę, rzuciłam się na łóżko. Już miałam naciągnąć kołdrę pod samą brodę, kiedy w oczy rzuciła mi się mała karteczka przyklejona do lustra. na przeciwległej ścianie do okna.
Zdziwiona podniosłam się z miękkiego materaca i sięgnęłam po nią.
Nie myśl że już o Tobie zapomniałem Kochanie. Niedługo się spotkamy. Obiecuję.
Moje serce momentalnie przyspieszyło. Marco ! On tutaj był ?! Boże....
Przycisnęłam skrawek papieru do klatki piersiowej po czym ponownie rzuciłam się na łóżko. Nadal nie mogłam opanować swoich emocji, a nadzieja na to że "będzie dobrze" ponownie zakorzeniła się gdzieś wewnątrz mnie. Ale czy aby na pewno słusznie ? On mnie kocha. Nie ma innej opcji ! - mruknęłam sennie i nadal nie wypuszczając karteczki z dłoni, zasnęłam.
~*~
- Nie daj się prosić - jęknęła Diana ciągnąc mnie chodnikiem w kierunku jej domu.
- Nie możesz wziąć tam Thomasa ?
- Thomasa ? Do klubu na babski wieczór ? - mruknęła z niedowierzaniem wymalowanym w jej niebieskich tęczówkach - Nie.
- Myślę że dziewczyny nie miały by nic przeciwko.
- A ja musiała bym je na smyczy trzymać żeby się do niego nie kleiły. - wywróciła oczami. - Błagam. Tylko Ty, ja, Sylwia i Nicol. Jak za starych dobrych czasów.
- Diana..
- Wiem jak mam na imię ! Nie możesz siedzieć cały czas w swoim pokoju. Już wystarczająco czasu tam zmarnowałaś. Musisz się w końcu gdzieś wyrwać !
- Ja naprawdę..
- Już nie pytam - przerwała mi. - Teraz cię informuję i nie ma mowy o żadnej odmowie.
Jęknęłam cicho. Ostatnie na co miałam teraz ochotę to łazić po jakichś klubach. Wieczór na mojej ukochanej kanapie w salonie brzmiał o niebo lepiej, ale sądząc po minie blondynki - dla własnego bezpieczeństwa nie powinnam się już odzywać.
Kiedy stanęłyśmy wreszcie w mieszkaniu dziewczyny, zdałam sobie sprawę jak dawno tutaj nie byłam. I choć nic praktycznie się w tym domu nie zmieniło, czułam się jakbym była tu pierwszy raz.
- Kupiłaś mi ? - w drzwiach kuchni stanął sześcioletni brat dziewczyny z założonymi na piersi rękami. Wyglądał naprawdę śmiesznie starając się przybrać "poważny" wyraz twarzy.
- Masz - rzuciła paczkę kolorowych cukierków w jego kierunku, a na twarzy chłopca momentalnie zagościł szeroki uśmiech. - A teraz spływaj się pobawić czy coś.
Kacper pokazał jej język po czym zniknął w pokoju na końcu korytarza.
- Chodź musimy zrobić się na bóstwo - dziewczyna pociągnęła mnie w kierunku sypialni na co o mało nie wywróciłam się, plątając stopami o dywan. Zachichotała cicho zamykając za nami drzwi i popychając mnie lekko w kierunku małego krzesełka przed biurkiem.
Już po chwili wysypała na nie całą zawartość - swoją drogą naprawdę dużej - kosmetyczki.
- To chyba nie jest konieczne - mruknęłam wskazując na te wszystkie kosmetyki. Zwykle nie lubiłam sie malować, więc tego nie robiłam. Przeważnie brakowało mi czasu na jakikolwiek make-up. Nie licząc korektora czy lekkiej kreski oczywiście.
- Widziałaś się w lustrze ? Masz wory jakbyś nie spała przynajmniej przez tydzień. - mruknęła.
- Nie byłam zbytnio zmęczona - westchnęłam wymijająco.
- Julia... - ukucnęła tak, by być twarzą na wysokości mojej. - Wiem że cierpisz. Wiem jak cholernie cię to boli ale na jednym dupku świat się nie kończy. Daję mu miesiąc. Zobaczysz, wróci na kolanach i będzie błagał żebyś do niego wróciła, bo zda sobie sprawę jak bardzo mu ciebie brakuje.
Chciała bym w to wierzyć. Chciała bym być tego tak pewna jak Diana, ale coś w duchu podpowiada mi że tak się nie stanie. Chociaż ta wczorajsza wiadomość.. Niedługo się spotkamy.. Może to faktycznie coś znaczy ?
- Finito - spojrzałam w swoje odbicie lustrzane. Wyglądałam... inaczej. - Cholera.. Jestem zajebista. Wyglądasz ostro.
Oniemiała nadal spoglądałam przed siebie. Podobało mi się ? Nie wiem.. Dwa razy grubsze kreski na powiekach, praktycznie czarne cienie, krwisto czerwone usta. Wyglądałam na lekko starszą niż jestem. Nie do końca przekonana co do swojego wyglądu podniosłam się z krzesła by ustąpić miejsca dziewczynie.
~*~
- Co to ? - blondynka z prędkością światła podbiegła do mnie z drugiego końca pokoju, by wskazać palcem na tatuaż na moim nadgarstku który przypadkiem odkryła czarna koszulka którą miałam na sobie. - Prawdziwy ?!
Kiedy skinęłam głową, wywaliła gałki oczne jeszcze bardziej.
- Kiedy go zrobiłaś ?
- Jakiś czas temu...
W jej oczach widziałam chęć do zadania kolejnych pytań na które nie specjalnie miałam ochotę odpowiadać. Ta mała dziara niosła za sobą zbyt wiele - na tą chwilę bolesnych - wspomnień. Być może kiedyś, patrząc na siebie będę czuła tę radość którą czułam zaraz po jej zrobieniu, jednak na teraz wydaje się to zbyt odległą przyszłością.
Od niekończących się pytań Diany uratował mnie dzwonek do drzwi.
- To pewnie dziewczyny. - zwróciła się do mnie - Idziemy ?
W odpowiedzi pokiwałam głową.
~*~
- Napij się z nami ! - do moich uszu dobiegł krzyk Diany.
Pokręciłam głową w proteście. Ostatnia impreza na jaką dałam się wyciągnąć i w dodatku upić, skończyła się moją wizytą w domu Marco i raczej nie chciałam powtórki... Tęskniłam za nim jak cholera , ale przecież mam swój honor tak ?
Wykorzystałem Cię... Chciałem o niej zapomnieć a Ty byłaś łatwym celem... Łzy ulgi. Te słowa powracały do mnie jak bumerang. Za każdym razem gdy chciałam je wyprzeć z mojej głowy bo samo wspominanie ich sprawiało, że mój świat wywracał się do góry nogami - powracały równie szybko.
- Dawaj Julia ! - zachichotała Nicol, wychylając kolejną porcję kolorowego drinka. - Musisz się wyluzować !
Wzruszyłam ramionami nie bardzo wiedząc co powinnam zrobić. Ten klub to ostatnie miejsce w którym chciałam teraz być.
- Przysięgam że jak sama się nie napijesz, to wleje ci to do gardła choćby siłą - warknęła Diana z hukiem stawiając przede mną szklankę. Westchnęłam ciężko, ujmując w dłonie naczynie.
- A teraz lecimy na parkiet laski ! - Sylwia starała się za wszelką cenę przekrzyczeć głośną muzykę.
Dopiłam napój, po czym pozwoliłam poprowadzić się na sam środek.
Atmosfera panująca w pomieszczeniu udzieliła nam się bardzo szybko. W zaskakującym tempie zrobiło mi się też strasznie duszno. Alkohol buzujący w moim organizmie przyprawiał mnie o zawroty głowy, a wysoka temperatura potęgowała nieprzyjemne uczucie "wirowania".
Wyszłam więc na zewnątrz z nadzieją, że świeże powietrze oczyści mój umysł. Przysiadłam na krawężniku tuż za rogiem. Z dala od tych wszystkich nieprzyjemnych typków sterczących przy wejściu do budynku.
Spoglądając na czubki swoich butów, czułam że wszystko w mojej głowie powoli się uspokaja.
- Witaj Kochanie - podniosłam głowę na dźwięk padających słów, by upewnić się że są skierowane do mnie. - Obiecałem że niedługo się spotkamy, więc jestem.
Zamarłam. Na masce samochodu tuż przede mną siedział Thomas obdarzając mnie swoim sarkastycznym uśmiechem. Byłam pewna że coś knuje.
Ale zamiast wstać z zimnego krawężnika, odejść, uciec - cokolwiek ! - po prostu się rozpłakałam. Tak. Płakałam jak małe dziecko pociągając przy tym niezbyt atrakcyjnie tym nosem. W duchu wierzyłam że był to Marco..
- To ty ?! Ty byłeś w moim pokoju, ty zostawiłeś tą kartkę ?!
- Oczywiście że ja kochanie. - zakpił - A kogo się spodziewałaś ?
Właśnie.. Kogo się spodziewałam ? Marco ? Ma Elene. Po co miałby chcieć się ze mną spotkać ? Chyba najwyższa pora pogodzić się z faktem, że Julia i Marco to rozdział zamknięty.
- Stary... Ona tak zawsze ? - nagle dobiegł mnie drugi głos, tuż zza moich pleców.
Thomas spojrzał na chłopaka dając znak by rozwinął swoją myśl.
- No.. Ryczy za każdym razem gdy cię widzi ? - zakpił nadal stojąc za mną. Zaśmiałam się w duchu gratulując sobie talentu do doboru "przyjaciół". Czy przez całe moje życie będę trafiać na skończonych dupków ?
- Nie pierdol tylko bierz ją i do samochodu. - warknął Thomas siadając za kierownicą.
Zaraz co ? Czy to normalne że nie byłam wystraszona ? Bo nie byłam... W zamian za to kierowała mną tylko złość, rozczarowanie, żal.
- Błagam Julka... Zrób to po dobroci - puścił mi oczko, odpalając samochód.
Boże czy ty to widzisz.... Podniósłszy się z zimnego krawężnika, skierowałam się w kierunku tylnych drzwi. Chłopak idący za mną był wyraźnie zdziwiony faktem iż nie stawiam jakiegokolwiek oporu. Pociągnęłam za klamkę i kiedy już miałam wsiadać do środka, trzasnęłam drzwiami odbiegając od pojazdu. Starałam się biec jak najszybciej. Gdziekolwiek, byle jak najdalej od tej dwójki.
Kiedy już zbliżałam się do rogu budynku, poczułam silny ból w dole pleców. Sparaliżowana strachem który postanowił jednak zawitać, osunęłam się na ziemię. Nie musiałam długo czekać na moich oprawców. Już kilka sekund później taszczyli mnie do samochodu. Próbowałam się wyrywać. Robić cokolwiek, jednak ból tylko się nasilał. Odpuściłam. Byłam wręcz gotowa by oswoić się z myślą że to już koniec. Nie.. Nie zabiją mnie. Bo nie zabiją prawda ?
- Przebiegła suka - splunął chłopak uderzając pięścią w moją twarz. Będzie śliwa - prychnęłam.
Zaskomlałam z bólu.
- Dlaczego ? - wyjąkałam. Tylko tyle byłam w stanie wykrztusić, choć w mojej głowie wiła się już wiązka przekleństw w kierunku chłopaków.
- Kochanie.. Przecież nie jesteś głupia... - zakpił Thomas ujmując kciukiem mój podbródek. Robił to dość boleśnie jeśli mam być szczera.
Nie miałam zielonego pojęcia o co może chodzić temu psycholowi. Odkąd tylko wpadłam na niego na tych nieszczęsnych wakacjach, postanowił zrujnować mi życie.
- Jesteśmy sobie pisani kochanie - zaśmiał się donośnie. Coś jak w tych horrorach kiedy "czarny charakter" przejmuje nad wszystkim kontrolę.Oryginalnie prawda ?
Nagle, w lewej kieszeni moich spodni rozdzwonił się telefon. Thomas zatrzymał się, wyciągając go i spoglądając na wyświetlacz.
- Odbierz. - puścił moje ramię - Tylko bez numerów.
- H-halo ? - wyjąkałam do telefonu.
- Julia ? - ten głos. Głos który rozpoznała bym wszędzie, o każdej porze dnia i nocy.
- Marco ?
- Możemy porozmawiać ? - on chce rozmawiać. On chce rozmawiać!! Już miałam odpowiedzieć, kiedy telefon został wyrwany z moich dłoni.
- Nie. Nie możecie - rzucił Thomas do słuchawki, po czym rozłączył się wrzucając telefon do kieszeni swoich jeansów.
Mówiąc że "zagotowało się we mnie" było totalnym niedopowiedzeniem. Jak on w ogóle śmiał ?! On chciał ze mną rozmawiać a ten dupek.... Ten idiota po prostu się rozłączył.
Wściekła do granic możliwości, wbiłam szpilkę moich czółenek w jego stopę, po czym podjęłam próbę ucieczki numer dwa, modląc się, by ta była efektywniejsza.
Serce biło mi coraz szybciej a mi momentami wydawało się ,że zaraz wyskoczy z mojej klatki piersiowej. Słyszałam za sobą ich kroki, których odgłos jeszcze bardziej pobudzał moje ciało do biegu. Nie mogłam dać się złapać.
Byłam już prawie przy drzwiach klubu kiedy ktoś złapał mnie za nadgarstek. Miałam ochotę się rozpłakac. Ja się pytam, gdzie teraz była ta góra mięsa robiąca za ochroniarza klubu ?
Wściekła odwróciłam głowę w kierunku mojego oprawcy i na oślep zaczęłam okładac go pięściami. A przynajmniej do czasu aż zostałam obezwładniona.
- Hej. Julia ! Spokojnie ! - otworzyłam oczy, nadal nie zaprzestając prób wyswobodzenia się z uścisku. Przez moje ciało przeszła fala ulgi gdy dostrzegłam przed sobą John'a. Mówiąc że patrzył na mnie jak na zbiega z psychiatryka naprawdę bym nie przesadziła. - Wszystko okej ?
- Nic nie jest okej - łzy po raz kolejny płynęły strumieniem po moich policzkach.
- Zabiorę cię do domu - pokiwałam lekko głową po czym dałam się pociągnąć w kierunku samochodu.
~*~
- Powiesz mi ? - spytał John przysiadając na skraju łóżka i podając mi woreczek z lodem abym mogła przyłożyć go do napuchniętego policzka.
- Powiem Ci co ? - oczywiście dobrze wiedziałam o co mu chodzi. Jednak byłam tym wszystkim tak cholernie przerażona, że gdy zamykałam oczy , wszystko stawało się niezwykle realne. Zupełnie jakbym znów tam była. Przeżywała to po raz kolejny. Cały ten strach który czułam jeszcze kilkanaście minut temu, teraz nadal trwał we mnie. Można by stwierdzić nawet że z każdą chwilą przybierał na sile. Bałam się ,że oni tu wrócą. Thomas przecież doskonale wie gdzie mieszkam, a raczej nie należy do osób które tak poprostu odpuszczają.
- Przed kim uciekałaś ? - jego ton był dość niepewny. Wyglądał na naprawdę zmartwionego i już na pierwszy rzut oka wiedziałam, że nie spocznie póki nie pozna całej prawdy.
- Nie uciekałam - mruknęłam
- Więc chcesz mi powiedzieć że tak po prostu poszłaś sobie pobiegać w dziesięciocentymetrowych szpilkach ? - zakpił, jednak nie wyglądał na rozbawionego całą tą sytuacją. - Nie rób ze mnie idioty.
Kiedy nie odpowiedziałam, on po prostu westchnął.
Zrobiło mi się głupio.. Po tym wszystkim co dla mnie zrobił.. Pojawił się w chwili, w której najbardziej go potrzebowałam. Zupełnie jak jakiś "SUPER-HERO".. A ja zachowuję się jak zimna suka.
- Przepraszam.. - wyjąkałam po dłuższej chwili wpatrywania się w pościel na moim łóżku i przeniosłam wzrok na twarz chłopaka. Wpatrywał się we mnie swoimi zielonymi tęczówkami a ja zapragnęłam go przytulić. Jak przyjaciel przyjaciela. Tak bardzo za nim tęskniłam przez cały ten czas kiedy... Cóż, nienawidził mnie. Bo zamiast kogoś, komu naprawdę na mnie zależało, wybrałam osobę dla której od samego początku byłam tylko kołem ratunkowym.
- Przepraszam że byłam dla ciebie taka okropna. Przepraszam że się od ciebie odsunęłam, że nadal to robię. Ale... - zająknęłam się. - Ja nie chcę... Naprawdę nie chcę tego robić..
- Ciiii - przyciągnął mnie na swoje kolana i obejmując mnie lekko ramionami starał się mnie uspokoić. - Jest okej Julia.
- Nadal mnie nienawidzisz ? - otarłam wierzchem dłoni mokry policzek.
- Jak to nadal ? - odsunął mnie delikatnie od siebie, aby móc spojrzeć w moje oczy - Nigdy cię nie nienawidziłem... Dobra może troszkę, ale tylko na początku. - zaśmiał się wbijając lekko palca w moje ramię.
- Więc... Dowiem się, co się dzisiaj stało ? Tam, przed klubem ? - spytał w końcu.
- Och.. Spotkanie ze starymi przyjaciółmi - zakpiłam zaciskając usta w wąską linię.
- Huh.. Masz ciekawych znajomych...
- Prawda ?
Po raz kolejny zapanowała między nami cisza. Nadal można było wyczuć to napięcie które między nami było, jednak z ulgą mogę stwierdzić że z każdą chwilą opadało.
- Ja... Chyba powinienem się już zbierać. - Chłopak podniósł się z łóżka, z zamiarem wyjścia spokoju.
- Nie.. - jęknęłam. Noc którą miałam przeżyć sama, w tym ogromnym domu, przerażała mnie. - Zostań ze mną.
- Julia... - potarł dłonią kark, lekko zdezorientowany.
- Proszę. Nie chcę być sama.. Boję się. - przesunęłam się na jedną stronę łóżka, by zrobić chłopakowi miejsce.
- To nie w porządku wobec Marco.. On jest twoim chłopakiem i ja....
- Byłym chłopakiem - przerwałam mu.
John spojrzał na mnie pytająco, na co wzruszyłam tylko ramionami. Nie miałam ochoty teraz o tym rozmawiać..
Chłopak podszedł do łóżka i ułożył się tuż obok mnie. Niewiele myśląc wtuliłam się w niego, a on objął mnie ramieniem.
- Dziękuję... - szepnęłam.
- Od tego są przyjaciele..
Uśmiechnęłam się na jego słowa i zamknęłam oczy. Sen ogarniał mnie coraz bardziej i już prawie "odpłynęłam" kiedy usłyszałam cichutkie pukanie w szybę okna. Miałam zamiar je zignorować, jednak kiedy się powtórzyło, podniosłam się z łóżka. Otworzyłam okno a na parapecie leżał mój telefon. Przeciągnęłam pacem po ekranie by go odblokować po czym dostrzegłam jedną nieodebraną wiadomość
To jeszcze nie koniec Kochanie.
Muszę stąd uciec. Jak najdalej.
ale się dzieje xd ten thomas to jakiś kompletny psychopata. Ja czekam na wyjaśnienia od Marco ;)
OdpowiedzUsuńnieeee niech ten Thomas idzie się leczyć. Mam nadzieje, ze Marco przejrzy na.oczy i wroci do Julii.
OdpowiedzUsuńP.S zapraszam do siebie na nowy.
wiktoria-marco.blogspot.com
Super, że dodałaś nowy rozdział wcześniej. Dopiero niedawno znalazłam Twojego bloga i szybciutko nadgoniłam wszystkie rozdziały.
OdpowiedzUsuńCo do Thomasa - niech on odczepi się od Julii. A Marco... hmm... wydaje mi się, że zawsze kochał i kocha Julię. Nie wiem dlaczego on z nią zerwał. Może chciał żeby studiowała w Krakowie? I dlaczego do niej zadzwonił? Na pewno miał jakiś konkretny powód. Tylko jaki? Może chce do niej wrócić? Tylko co z Eleną i jej dzieckiem? Mam tyle pytań i tak mało odpowiedzi.
Pozdrawiam i życzę dużo weny,
Mańka :)
To się porobiło :o
OdpowiedzUsuńThomas jest jakiś psychiczny. Marco zachował się, jak dupek, ale myślę, że nie zrobił tego z własnej woli. Myślę, że chcial, aby Julia dostała się na tę uczelnie. Mam nadzieje, że wszystko się ułoży, że Thomas zniknie, a Marco ponownie będzie z Julia.
Czekam z niecierpliwoscia na kolejny rozdział.
W wolnym czasie zapraszam do mnie.
Pozdrawiam xo
Wydaje mi się, że Marco nie zerwał z Julią z powodu Krakowa ;/
OdpowiedzUsuńA co jeśli Elena powiedziała mu, że to jest jego dziecko?
Może sfałszowała wyniki badań czy coś ;/
No nic xd
Rozdział cudowny, jak zawsze :D
Tak się cieszyłam, że Marco dzwoni, a tu klops xd Thomas nie dał spokojnie porozmawiać ;c
Mam nadzieję, że Marco wszystko wyjaśni, zmądrzeje i wróci do Julii :D
Czekam na nn ;*/D.