Obudził mnie dźwięk mojego telefonu. Otworzyłam oczy i sięgnęłam po rzecz która przerwała mój sen. Dzwoniła Diana. Odebrałam
- Halo? - Zapytałam i jednocześnie ziewając.
- Hej kochana. Możesz mi łaskawie powiedzieć co ty odwalasz? Czemu nie ma cię w szkole? - Zapytała oburzona dziewczyna.
- Cholera jasne! Diana ja zaspałam - powiedziałam wytając z łóżka.
- No co ty nie powiesz...- odpowiedziała mi ironicznie - Za godzinę widzę cię w szkole.
- Dobra postaram się zdąrzyć na trzecią lekcję - rozłończyłam się i poszłam w kierunku łazienki po drodze zabierając ze sobą ubrania. Zrobiłam sobie delikatny makijaż, a włosy zostawiłam rozpuszczone. Ubrana w czarne rurki i w czarno-czerwoną koszulę wyszłam z łazienki i ruszyłam w kierunku przedpokoju. Dom był pusty. Ubralam trampki i wyszłam z domu upewniając się czy zamknęłam drzwi. Pobiegłam w stronę szkoły w której byłam już po 15 minutach. Szkoła była pusta gdyż trawa już lekcja. Latałam po szkole szukając odpowiedniej klasy lecz szło mi to bardzo ciężko. Nie znałam jeszcze dokładnie liceum. Nagle usłyszałam czyjeś wołanie
- Jula! Julka!
Odwróciłam się i zobaczyłam biegnącego w moją stronę... Marco.
- Boże Julka wołam cię już od 10 minut - powiedział z wyrzutem biorąc głęboki wdech.
- Przepraszam Cię ale nie słyszałam - powiedziałam ze skruchą
- Spoko nic się nie stało- zaśmiał się- A tak w ogóle to ładnie spóźniać się na lekcję?- zapytał z uśmiechem
- A weź mi już nawet nie przypominają tego. Budzik mi nie zadzwonił... nie mam już sił do tego cholerstwa.
- Skąd ja to znam - powiedział po czym się zaśmiał.
- A ty czemu nie na lekcjach?
- Lekcje mam na 11:30.
- Farciarz.
- No wiem - wyrzczerzył się- a czy ty czasem nie potrzebujesz pomocy? Biegasz w kółko po całej szkole.
- No w sumie pomoc by mi się przydała - podrapałam się po głowie- Nie wiesz może gdzie jest sala matematyczna?
- Jasne że wiem. Chodź zaprowadze cię tam - złapał mnie za rękę i pociągnął w stronę sali która znajdowała się na końcu korytarza.
- Dzięki. Jak wiesz jestem tu nowa i nie za bardzo się orientuje gdzie co jest.
- Spoko. Dobra mała leć już na te lekcje chyba nie chcesz zarobić wtopy
- Nie jestem mała - powiedziałam zdenerwowana. Nie lubiłam jak ktoś mnie nazywał mała. - Już zrobiłam i to nie jedną. Jeszcze raz dzięki za pomoc - powiedziałam po czym weszłam do klasy.
Przeprosiłam za spóźnienie i usiadłam koło Diany. Oczywiście nie obeszło się bez głupiego komentarza w moją stronę. Musiałam jej wszystko wytłumaczyć jak jakiemuś dziecku żeby mi w końcu dała święty spokój. Coś mi się wydaje, że tej baby nie polubię. No ale cóż, nie będę udawać kogoś kim nie jestem. Ja już tak mam - mówię co myślę, a czy się to komuś podoba czy nie, to już nie mój interes.
Lekcję w szkole minęły mi bardzo szybko. Po szkole wróciłam do domu. Jak to zwykle bywało do pustego domu. Rodzice nie wrócili jeszcze z delegacji, a Logan pewnie gdzieś się szlaja z kumplami. Otworzyłam lodówkę i gdy ujrzałam co jest, a raczej czego nie ma w środku, stwierdziłam, że trzeba iśćna jakieś zakupy. Nie chciałam iść sama, więc zadzwoniłam po Dianę, żeby przeszła się ze mną do supermarketu. Po zakupach Diana chciała odwiedzić swojego kolegę - Leona bo miałyśmy po drodze. Będąc u chłopak dużo się śmialiśmy. Logan to bardzo pozytywny chłopak i chodzi cały czas uśmiechnięty.
Do domu wróciłam około 20:00. Logan oglądał telewizję. Przyłączyłam się do niego, a że nie leciało nic ciekawego, to odpaliłam laptopa i przeglądałam różne strony. Wygodnie się usadowiłam i sama nie wiem kiedy zasnęłam na kanapie.
I o to jest 3 ;)
Mam takie pytanie czy odpowiada wam długość rozdziałów? Może chcecie żeby były krótsze bądź bardziej dłuższe niż do tej pory. Napiszę w kometarzach jaką chcecie długość rozdziałów.
Czytasz = Komentujesz
Pozdraiwam Julia Reus ;*
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz