sobota, 31 stycznia 2015

Rozdział 5.

Kiedy następnego dnia przekroczyłam próg domu dobiegły mnie odgłosy kłótni między rodzicami. Zostawiłam plecak na przedpokoju koło komody i ruszyłam w stronę kuchni. Chcąc usłyszeć o co znowu poszło schowałam się za drzwiami.
- Nie mogę uwierzyć w  to co zrobiłaś ! Myślałem że w tym domu ja też mam coś do powiedzenia! - krzyczał wściekły tata.
- O co ci znowu chodzi ?!
- Nie rozumiesz o co mi chodzi ?!  W takim razie uświadomię cię ! Zawsze najważniejsze decyzje podejmowaliśmy wspólnie. Jak prawdziwe małżeństwo , prawda ? A teraz co ? Jak gdyby nigdy nic oznajmiasz mi że się przeprowadzamy. Coś tu chyba jest nie tak  nieprawdaż ?

Jeszcze długo się tak przekrzykiwali. Mama na płakała i wrzeszczała na tatę. Stałam wciąż w tym samym miejscu,  a po moim policzku spływały łzy. Byłam załamana.  Moje myśli skupiały się tylko wokół dwojga bardzo ważnych dla mnie ludzi, którzy właśnie kłócą się w kuchni.
Nawet nie zauważyłam kiedy Logan pociągnął mnie za rękę  do mojego pokoju. Brat otarł mi je kciukiem i mocno przytulił.
- Nie płacz już... Wszystko będzie dobrze.- uspakajał mnie.
- Nie będzie ..
Posiedział ze mną dopóki nie uspokoiłam się już całkowicie. Na początku bardzo się przejęłam sytuacją między rodzicami ale teraz stwierdziłam że nie będę się w to mieszać. Niech sobie robią co chcą, wkońcu są dorośli.  Mam tylko nadzieję że nie będą ode mnie oczekiwali że będę udawać że nadal jesteśmy szczęśliwą rodzinką mimo że mamusia i tatuś mieszkają osobno.
Wzięłam do ręki telefon i wybrałam numer do Diany.
- Cześć Diana. Masz dziś czas? Może wyjdziemy do centrum handlowego na małe zakupy ?
- Hmmm czemu nie..
- To spotkajmy się pod H&M za godzinę.
- No spoko. Narka
- Cześć.

Rozłączyłam się i ruszyłam do łazienki. Kiedy przejrzałam się w lustrze o mało nie padłam na zawał. Oczy miałam podkrążone i zaczerwienione. Okropnie to wyglądało. Spróbowałam zaradzić coś korektorem ale jednak to nie było to.Mimo wszystko postanowiłam się tym zbytnio nie przejmować. Narzuciłam na siebie rurki, koszulkę oraz trampki i wyszłam z domu.
Idąc na spotkanie humor jakoś mi się polepszył. Jednak gdy dotarłam pod H&M zobaczyłam Dianę z Elliottem - jej chłopakiem - cały zapał zakupowy minął. Nie żebym nie lubiła Elliotta czy coś ale ostatnie na co miałam ochotę to patrzenie jak się całują na każdym kroku. Wyszłam ze sklepu i skierowałam się w stronę kawiarni. Wybrałam numer Diany.
- Hej Diana.
- No hej, gdzie ty jesteś ?
- Wiesz nie dam rady przyjść.  Przepraszam.
- Nie szkodzi... W takim razie do jutra..
- Tak do jutra pa.
Nie czekając na jej odpowiedź rozłączyłam się. Nie bardzo wiedziałam co mam teraz zrobić i gdzie iść . Do domu wracać nie chciałam z powodów oczywistych a na mieście nie miałam zbytnio co robić. Błąkałam się ze słuchawkami w uszach między alejkami parkowymi gdy nagle zobaczyłam na jednej z ławek Marco i kilku jego kolegów. Gdy napotkał mnie wzrokiem pomachał mi i zaczął wołać do siebie. Odmachałam ale nie zatrzymałam się na dłużej. Nie miałam ochoty przebywać sama w gronie 6 czy tam 8chłopaków. Wyszłam z parku i skierowałam się w kierunku domu.

Kiedy byłam już w domu rodzice znów się o kłócili. Tym razem w salonie. Nawet na nich nie spojrzałam i zamknęłam się w pokoju. Wzięłam pamiętniki i czytałam ostatnie wpisy. Miałam zamiar coś napisać ale nie wiedziałam jak to wszystko ogarnąć w jakiekolwiek słowa więc odłożyłam pamiętnik na jego miejsce. Otworzyłam drzwi balkonowe i wyszłam na zewnątrz.  Tam rozłożyłam sobie kocyk na którym usiadłam. Z iPod'em i słuchawkami w uszach siedziałam i wpatrywałam się w rozgwieżdżone niebo. Myślałam nad wszystkim co się dzisiaj wydarzyło. Po policzku spłynęła pojedyncza łza którą szybko starłam. ,, Będę silna  " pomyślałam.

Po godzinie weszłam z powrotem do pokoju. Z pokoju ruszyłam w kierunku łazienki gdzie wzięłam szybki prysznic, przebralam się w piżame i udałam się prosto do mojego łóżka. Gdzie po chwili już smacznie spałam.

Cześć.
Mam zamiar usunąć tego bloga, bo coś mi się wydaje że nikt go nie czyta. Nie ma żadnych komentarzy. Chociaż mi nie zależy na komentarzach ale na tym czy wam się podoba moje pisanie a jeżeli nie no to przestaje pisać i tyle.
Pozdrawiam Julia Reus

środa, 28 stycznia 2015

Bohaterowie 2

Diana Hope - 17 lat. Przyjaciółka Julii

Mario Götze - 19 lat 
Przyjaciel Marco.


Logan Ros - 20 lat 
Brat Julii. I przyjaciel Marco.
Thomas Anders - 19 lat 
Byly chlopak Julii

Rozdział 4.

Kiedy się obudziłam dochodziła godzina 6. Nie wiem jak to możliwe że obudziłam się w swoim łóżku przecież zasypiałam na kanapie. Pewnie to Logan zaniusł mnie do łóżka pomyślałam. Stwierdziłam że nie ma sensu się już kłaść więc wybrałam ciuchy i poszłam do łazienki. Tam wzięłam długi prysznic. Gdy weszłam do kuchni było koło 7. Miałam więcej czasu niż zwykle dlatego bardziej przyłożyłam się do śniadania. Postanowiłam sobie zrobić sałatkę warzywną.
- Co jemy? - Spytał Logan wchodząc do kuchni.
- Nie wiem jak Ty, ale ja mam warzywka.
- Kolejna z twoich diet?
- A czy żeby jeść warzywa trzeba od razu być na diecie?
- A nie?
- Nie.
W odpowiedzi podniósł tylko ręce. Nie wiem dlaczego ale od samego rana miałam  zły humor. Wszystko mnie denerwowało i irytowało. Nic mi dzisiaj nie wychodziło. Włosy nie chciały się jakoś normalnie ułożyć, kreska nad lewym okiem nie wychyla tak jak na prawym. Maskara. Przejrzałam się ostatni raz w lustrze i ruszyłam w stronę szkoły.

Lekcje minęły mi bardzo szybko. Przez cały dzień nic ciekawego się nie działo. Standardowy obiad na stołówce , powstrzymywanie swojej wściekłości na babe od Francuskiego i oczywiście strach przed historykiem któremu nigdy nie wiadomo co strzeli do głowy.  Jestem w tej szkole  nie długo ale dzięki Dianie i Nicoli już mniej więcej się orientuję.
Kiedy wróciłam do domu ku mojemu zdziwieniu , była tam msama. Zdziwiłam się na jej widok. Przeważnie o tej porze siedziała w biurze pochylona nad masą papierów.
- Cześć kochanie. Jak w szkole ?
- Całkiem fajnie. A co ty robisz w domu tak wcześnie ?
- No tak jakoś.
- Stało się coś ?
- W zasadzie to nie ... Chociaż ...
- No mamo powiedz w końcu.
- Tylko się nie złość. Musimy się przeprowadzić z powrotem do naszego poprzedniego miasta.
- Co proszę ?
- Straciłam pracę. A pozatym myślałam że tam bardziej ci się podobało.
- To źle myślałaś ! - wrzasnęłam i wyszłam z domu trzaskając drzwiami. Chodziłam bez celu po mieście.
Kiedy dotarłam do pobliskiego parku usiadłam na jednej z ławek. Podkuliłam nogi i zamknęłam oczy aby powstrzymać łzy.
W mojej głowie brzęczały słowa mamy. To już któryś raz stawiają mnie w takiej sytuacji. Nie miałam nigdy nic do gadania a oni i tak nie liczyli się z moim zdaniem. Tym razem jednak tak nie będzie..
Do domu wróciłam dość późno. W okolicach 23. Weszłam do mieszkania wciąż zła. Mimo późnej pory w salonie świeciło się światło co oznaczało że rodzice nie śpią. Wzięłam głęboki wdech i ruszyłam w stronę salonu.
- Gdzieś ty była tyle czasu! - krzyknęła mama - Wiesz która jest godzina?
- Przejść sie - zignorowałam jej kolejne pytanie odpowiadając chlodno. Tato siedział w fotelu a Mama chodziła w tą i z powrotem. -   Chcę żebyście wiedzieli że ja nie mam zamiaru nigdzie się przeprowadzać. Logan raczej też nie. I naprawdę nie obchodzi mnie to że nie masz  pracy ! - tu zwróciłam się głównie do mamy - nie jesteśmy jakimiś rzeczami które można przenosić z kąta na kąt.
- Masz rację..  Ale zrozum  mnie Julia.. Mam siedzieć w domu i udawać że mi to odpowiada? Wiesz że lubię pracę.
- Przykro mi ale chyba się nie dogadamy. Wiedzcie że ja się stąd nie ruszę !
W tamtym momencie już  nie miałam siły się z nimi kłócić. Bez słowa wyszłam z salonu zostawiając rodziców i Logana.
W pokoju usiadłam na parapecie z długopisem i pamiętnikiem w ręce.

Kochany pamiętniku

Dzisiejszy dzień jest 'jeden z najgorszych. Kolejna przeprowadzka ? Już mi się tym rzygać chce. Nie chcę zostawiać tu Diany, Nicoli ale przede wszystko Marco. Nie wiem czy jest to zauroczenie ale bardzo chciałbym z nim w tym momencie pogadać albo przytulić się. Martwią mnie też słowa Diany... Czy on naprawdę zmienia dziewczyny jak rękawiczki? Czy to zwykle plotki... Na pewno prędzej czy później się dowiem. Ale chciałabym żeby to okazało się kłamstwem.
                            Dobranoc. Julia

Zamknęłam pamiętniki i ułożyłam się wygodnie na łóżku. Chwilę potem już smacznie chrapałam....

Mam dzisiaj nadmiar weny więc dodaje 4 ;)
Pozdrawiam Julia Reus ;*
Czytasz = Komentujesz

wtorek, 27 stycznia 2015

Rozdział 3.

Obudził mnie dźwięk mojego telefonu. Otworzyłam oczy i sięgnęłam po rzecz która przerwała mój sen. Dzwoniła Diana. Odebrałam

- Halo? - Zapytałam i jednocześnie ziewając.
- Hej kochana. Możesz mi łaskawie powiedzieć co ty odwalasz? Czemu nie ma cię w szkole? - Zapytała oburzona dziewczyna.
- Cholera jasne! Diana ja zaspałam - powiedziałam wytając z łóżka.
- No co ty nie powiesz...- odpowiedziała mi ironicznie - Za godzinę widzę cię w szkole.
- Dobra postaram się zdąrzyć na trzecią lekcję - rozłończyłam się i poszłam w kierunku łazienki po drodze zabierając ze sobą ubrania. Zrobiłam sobie delikatny makijaż, a włosy zostawiłam rozpuszczone. Ubrana w czarne rurki i w czarno-czerwoną koszulę wyszłam z łazienki i ruszyłam w kierunku przedpokoju. Dom był pusty. Ubralam trampki i wyszłam z domu upewniając się czy zamknęłam drzwi. Pobiegłam w stronę szkoły w której byłam już po 15 minutach. Szkoła była pusta gdyż trawa już lekcja. Latałam po szkole szukając odpowiedniej klasy lecz szło mi to bardzo ciężko. Nie znałam jeszcze dokładnie liceum. Nagle usłyszałam czyjeś wołanie
- Jula! Julka!
Odwróciłam się i zobaczyłam biegnącego w moją stronę... Marco.
- Boże Julka wołam cię już od 10 minut - powiedział z wyrzutem biorąc głęboki wdech.
- Przepraszam Cię ale nie słyszałam - powiedziałam ze skruchą
- Spoko nic się nie stało- zaśmiał się- A tak w ogóle to ładnie spóźniać się na lekcję?- zapytał z uśmiechem
- A weź mi już nawet nie przypominają tego. Budzik mi nie zadzwonił... nie mam już sił do tego cholerstwa.
- Skąd ja to znam - powiedział po czym się zaśmiał.
- A ty czemu nie na lekcjach?
- Lekcje mam na 11:30.
- Farciarz.
- No wiem - wyrzczerzył się- a czy ty czasem nie potrzebujesz pomocy? Biegasz w kółko po całej szkole.
- No w sumie pomoc by mi się przydała - podrapałam się po głowie- Nie wiesz może gdzie jest sala matematyczna?
- Jasne że wiem. Chodź zaprowadze cię tam - złapał mnie za rękę i pociągnął w stronę sali która znajdowała się na końcu korytarza.
- Dzięki. Jak wiesz jestem tu nowa i nie za bardzo się orientuje gdzie co jest.
- Spoko. Dobra mała leć już na te lekcje chyba nie chcesz zarobić wtopy
- Nie jestem mała - powiedziałam zdenerwowana. Nie lubiłam jak ktoś mnie nazywał mała. - Już zrobiłam i to nie jedną. Jeszcze raz dzięki za pomoc - powiedziałam po czym weszłam do klasy.

Przeprosiłam za spóźnienie i usiadłam koło Diany. Oczywiście nie obeszło się bez głupiego komentarza w moją stronę. Musiałam jej wszystko wytłumaczyć jak jakiemuś dziecku żeby mi w końcu dała święty spokój. Coś mi się wydaje, że tej baby nie polubię. No ale cóż, nie będę udawać kogoś kim nie jestem. Ja już tak mam - mówię co myślę, a czy się to komuś podoba czy nie, to już nie mój interes.

Lekcję w szkole minęły mi bardzo szybko. Po szkole wróciłam do domu. Jak to zwykle bywało do pustego domu. Rodzice nie wrócili jeszcze z delegacji, a  Logan pewnie gdzieś się szlaja z kumplami. Otworzyłam lodówkę i gdy ujrzałam co jest, a raczej czego nie ma w środku, stwierdziłam, że trzeba iśćna jakieś zakupy. Nie chciałam iść sama, więc zadzwoniłam po Dianę, żeby przeszła się ze mną do supermarketu. Po zakupach Diana chciała odwiedzić swojego kolegę - Leona bo miałyśmy po drodze. Będąc u chłopak dużo się śmialiśmy. Logan to bardzo pozytywny chłopak i chodzi cały czas uśmiechnięty.

Do domu wróciłam około 20:00. Logan oglądał telewizję. Przyłączyłam się do niego, a że nie leciało nic ciekawego, to odpaliłam laptopa i przeglądałam różne strony. Wygodnie się usadowiłam i sama nie wiem kiedy zasnęłam na kanapie.

I o to jest 3 ;)
Mam takie pytanie czy odpowiada wam długość rozdziałów? Może chcecie żeby były krótsze bądź bardziej dłuższe niż do tej pory. Napiszę w kometarzach jaką chcecie długość rozdziałów.

Czytasz = Komentujesz

Pozdraiwam Julia Reus ;*

Rozdział 2.


Obudził mnie irytujący dźwięk mojego budzika. Niechętnie otworzyłam oczy i sięgnęłam ręką po budzik żeby go w końcu wyłączyć. Wstałam z łóżka i poszłam do łazienki. Tam wzięłam szybki zimny prysznic i ubralam się w ciuchy które wzięłam z pokoju. Zeszłam na dół do kuchni w której przebywał mój starszy bart razem z jakimś kolegą.
- Oo siostrzyczka moja kochana - powiedział do mnie Logan a ja w odpowiedzi wysłałam w jego stronę szczery uśmiech.
- Jedziesz do szkoły sama czy z nami? - zapytał mnie kończąc jeść śniadanie.
- Z wami - odpowiedziałam. Nie byłam za bardzo głodna więc wzięłam ze sobą jabłko do szkoły. Ubralam buty i byłam już gotowa do drogi tak samo jak mój brat i jego kolega. Wsiedliśmy do samochodu i pojechaliśmy w stronę szkoły. Nie chciało mi się słuchać ich rozmów więc założyłam słuchawki na uszy i słuchałam muzyki. 

Przed szkołą czekała już na mnie Diana. Po przywitaniu się buziakiem w policzek ruszyliśmy w stronę szkoły. Do dzwonka zostało jeszcze kilka minut więc udałyśmy się w stronę klasy. Po drodze cały czas rozmawiałyśmy. W sumie to Diana cały czas mówiła ja tylko przytakiwałam jej słową.

Pierwsze cztery lekcje minęły bardzo szybko. Cały czas rozmawiałam z Danią i Nicola. Dziewczyna z klasy. Bardzo fajna i miła. Polubiłam ją ;)
Z tego co wiem Daiana z Nicol przyjaźniła się już wcześniej. Razem ruszyliśmy w stronę stołówki na lunch. Wzięłam sobie tylko jogurt gdyż nie byłam głodna nie to co Diana czy Nicol. Usiadłyśmy przy pierwszym lepszym stoliku cały czas rozmawiając. Postanowiłam wyjść wcześniej ze stołówki po książki na następną lekcję. Gdy już wychodziłam wpadłam na jakiegoś chłopaka i cały mój jogurt wylałam na jego koszulkę. Podniosłam wzrok na chłopak i zaniemówiłam stał przede mną bardzo przystojny chłopak. Miał bląd włosy zaczesane modnie na bok, niebieskie oczy, które patrzyły na mnie ze zdziwieniem, złością ale i podziwem.
- Przepraszam ja.... Nie chciałam. To był wypadek - powiedziałam skruszona
- Boże to moja ulubiona koszulka... - powiedział że złością - ale nic się nie stało - mówiąc to spojrzał mi w oczy.
- Chodź ze mną. Spróbuję coś zrobić z tą palmą - powiedziałam cały czas patrząc w jego niebieskie oczy.
- Nie ma takiej potrzeby - powiedział z nutką rozbawienia
- Uwierz mi. Nie wygląda to najlepiej  - złapałam go za rękę i poszliśmy w stronę łazienek. Myślałam że będzie mu przeszkadzać jak wejdziemy do damskiej łazienki lecz nic takiego się nie stało.
- Zdejmij koszulkę - powiedziałam do niego.
On popatrzył na mnie podnosząc jedną brew przy tym.
- Przecież cię nie zgwałcę. Zdejmij - powiedziałam i się zaśmiałam.
- Kto cię tam wie - powiedział i poruszył zabawnie brwiami.Wybuchłam śmiechem a zaraz po mnie on. Po czym zdjął koszulkę a moim oczą ukazał się bardzo umięśniony brzuch. Podał mi swoją koszulkę a ja próbowałam zmyć plamę po jogurcie.
- A tak w ogóle to jestem Marco.
- Julia.
- Ładne imię. Jesteś tu nowa tak?
- Tak. To mój drugi dzień.
- I w drugim dniu obrałaś sobie mnie jako cel?
- Coś w tym stylu
Razem zaczęliśmy się śmiać. Po tym jak plama znikła i koszulka wyschła oddałam mu ją.
- Dziękuję - zaśmiał się
- Jest za co - również się zaśmiałam
- Cześć
I wyszedł a ja zaraz za nim. Poszłam szukać Diany. Po nie całych 10 minutach znalazłam ją koło mojej szafki.
- I jak tam? - Zapytała mnie robiąc przy tym dziwną minę
- No a jak ma być? Normalnie. Zmyłam plamę z koszulki i mu ją oddałam tyle - powiedziałam zirytowana.
- Dobra dobra bez agresji kochana. Tylko radzę ci na niego uważać - powiedziała.
- A niby czemu mam uważać? - Zapytałam gdy ruszyliśmy w stronę wyjścia z budynku.
- Z tego co słyszałam to on zmienia dziewczyny jak rękawiczki. Z żadną nie był dłużej niż 3 tygodnie. Boję się że z tobą postąpi tak samo jak z innymi- Powiedziała.
- To tylko plotki Diana. Ale jeżeli ma cię to uspokoić to okej będę uważać - powiedziałam już dla świętego spokoju. Pożegnaliśmy się i każda poszła w swoją stronę. Ja niestety musiałam wracać do domu pieszo bo mój kochany braciszek o mnie zapomniał.

20 minut później - dom.

Chciałam wejść do domu lecz drzwi były zamknięte. Po otworzeniu drzwi zawolalam:
- Mamo! Tato! Logan!- krzyknęłam na cały dom lecz odpowiedziała mi cisza. Rozebrałam się w przedpokoju i poszłam do kuchni coś zjeść. Moja uwagę przykuła kartka leżąca na stole. Wzięłam kartkę i zaczęłam czytać

" Córeczko wyjechaliśmy w delegacjez ojcem. Nie będzie nas 2-3 dni. Logan wyszedł do kolegi będzie koło 20.00 tak mówił jak się żegnaliśmy.  Mama "

Po przeczytaniu kartki nie przejełam się tym za bardzo bo to u nich standard ze ciągle wyjeżdżają. Zrobiłam sobie kanapki do jedzenia i z moim posiłkiem poszłam do salonu żeby coś obejrzeć w TV. Dochodziła godzina 20.00 więc postanowiłam się trochę pouczyć. W między czasie przyszedł Logan do domu. Zmęczona nauka i całym dzisiejszym dniem poszłam pod prysznic a następnie położyłam się spać.

No to jest 2 ;) wydaje mi się ze jest lepszy niż 1. No i pojawił się Marco ;*
Czytasz= Komentujesz

Pozdarwiam Julia Reus ;)

Rozdział 1.

Idąc w kierunku szkoły błądziłam wzrokiem szukając jakiś znajomych osób. Lecz bezskutecznie próbowałam kogoś znaleść.
Nowe miasto, szkoła i problem to właśnie moje Nowe życie. Mimo że był środek roku szkolnego ja czułam się jakbym dopiero ją zaczynała.
Ubrana w czarne rurki i bluzę z torbą na ramieniu dalej kierowałam się w kierunku szkoły. Z daleka widziałam już zarysy liceum do którego zapisali mnie moi rodzice. Do szkoły nie miałam daleko jakieś 15-20 minut. Budynek był bardzo duży. Przed nim tłoczyła się spora grupka ludzi zawzięcie o czymś dyskutując. Minęłam ich nie patrząc na nich gdyż byłam bardzo nieśmiała.
Błądziłam wzrokiem po szkole w celu znalezienia sekretariatu do którego musiałam się udać po plan lekcji. Czując na sobie spojrzenia innych miałam ochotę zapaść się pod ziemię
- Hej mogę ci w czymś pomóc? - niepewnie odwróciłam się w stronę z której dobiegła głos. Moim oczą ukazała się średniego wzrostu brunetka z uśmiechem na twarzy.
- W sumie to tak. Nie wiesz może gdzie znajduje się sekretariat?
- Wiem i chętnie cię tam zaprowadze - powiedziała po czym ruszyliśmy w kierunku sekretariatu. Przez całą drogę  opowiadała mi o szkole, ludziach itp. Już wtedy poczułam że się polubimy.

- Tutaj jest sekretariat - wskazała mi drzwi na prawo.
- Och bardzo ci dziękuję za pomoc. Ta szkoła jest bardzo duża.
- Nie ma sprawy. Do zobaczenia Julka - powiedziała Diana bo tak właśnie owa dziewczyna miała na imię.
- Do zobaczenia - powiedziałam.

Po zapukaniu do drzwi sekretariatu weszłam do małego pomieszczenia w którym siedział starsza kobieta. Podała mi rozkład zajęć i książki które zamówiła mi Mama. Dzięki wskazówką sekretarki ruszyłam w stronę sali historycznej. Było już grubo po dzwonki gdy doszłam pod właściwą salę. Nieśmiało zapukalam do klasy i przekroczylam jej próg. Momentalnie poczułam na sobie kilka par oczy i słyszałam ciche rozmowy na mój temat.
- Dzień Dobry, przepraszam za spóźnienie ale troszeczkę zabłądziłam - powiedziałam cicho przełykając ślinę.
- Nic nie szkodzi. Proszę znajdź sobie miejsce i usiądź - powiedziała nauczycielka lekko uśmiechając się w moim kierunku. Kiwnełam głową i ruszyłam w stronę wolnego miejsca obok Diany.
- Mogę? - zapytałam
- Jasne siadaj - powiedziała i lekko się uśmiechnęła.
Dziewczyna zaczęła opowiadać mi o klasie i osobach z niej. Podawała ich imiona ale ze wszystkich zapamiętałam tylko kilka. Mówiła też z kim można porozmawiać normalnie a z kim nie. W każdej klasie muszą się znaleść plastikowe laski z toną tapety na twarzy pomyślałam i zaśmiałam się cicho. Reszta dnia minęła mi bardzo szybko. Bardzo dobrze dogaduje się z osobami z klasy i nie mieli mi za złe jak pomyliłam ich imiona.

Kiedy wróciłam do domu zaczęło się wypytywanie "Jak było?" "Czy są fajni ludzi w klasie" itp. odpowiedziałam na wszystkie ich pytania i wreszcie udałam się do swojego pokoju po drodze mijając mojego kochanego braciszka Logana. Pewnie znowu wychodzi do jakiegoś klubu pomyślałam i kręcąc głowa weszłam do pokoju.
Położyłam się na łóżku biorąc wcześniej z biurka laptopa. Przeglądałam wszystkie portale społecznościowe lecz szybko mnie to znudziło. Odłożyłam laptopa i zaczęłam się uczyć. Po wszystkim poszłam wziąść prysznic. Po prysznicu położyłam się  wygodnie na łóżku i zapadłam w upragniony sen.

I oto pierwszy rozdział. ;)
Szczerze to on mi się wcale nie podoba ale dodałam żeby coś było ;)
Liczę na komentarze ;*
Pozdrawiam Julia Reus

poniedziałek, 26 stycznia 2015

Prolog

Ona

Od zawsze interesowała się sztuką i taniecem. Dla niej taniec był czymś w rodzaju chlaba powszedniego. Miała starszego brata Logana. Z nim jak i z rodzicami miała bardzo dobry kontakt. Z Loganem mówili sobie wszystko, nie mieli tajemnic przed sobą. Julia bardzo lubiła imprezowac razem ze swoją przyjaciółką Diana. Jest ona po bardzo ciężkim związku i nie ma zamiaru się z nikim wiązać ( jak narazie)


On

Bardzo przystojny i wysportowany chłopak. Obiekt  westchnień wielu dziewczyn choć nigdy nie był zakochany tak naprawde. Mimo to i tak lubi się nimi bawić. Lubi imprezowac, grać w piłkę nożną i trenować boks. Był gwiazdą szkoły chociaż za bardzo nie lubił nią być. Bardzo mądry chłopak z planami na przyszłość. Nie miał rodzeństwa choć za brata traktował swojego przyjaciela Mario. Kontakty z rodziną miał tak samo jak Julia bardzo dobre.



Co połączy tą dwójkę różnych ludzi dowiecie się czytając tego bloga ;)
Zostawcie jeśli możecie jakieś komentarze, bo nie wiem czy pisać dalej prowadzić tego bloga ;*

Pozdrawiam Julia Reus <3

Bohaterowie

Bohaterowie




Julia Ros 17 lat








   Marco Reus - 19 lat










Jest to moj pierwszy blog ;)
Mam nadzieje ze wam sie spodoba i licze na jakies komentarze od was czy chcecie czytac czy nie.
Jeszcze dodam ze Marco jest w opowiadaniu zwyklym chlopakiem ;)
Pozdrawiam Julia Reus <3