Kiedy następnego dnia przekroczyłam próg domu dobiegły mnie odgłosy kłótni między rodzicami. Zostawiłam plecak na przedpokoju koło komody i ruszyłam w stronę kuchni. Chcąc usłyszeć o co znowu poszło schowałam się za drzwiami.
- Nie mogę uwierzyć w to co zrobiłaś ! Myślałem że w tym domu ja też mam coś do powiedzenia! - krzyczał wściekły tata.
- O co ci znowu chodzi ?!
- Nie rozumiesz o co mi chodzi ?! W takim razie uświadomię cię ! Zawsze najważniejsze decyzje podejmowaliśmy wspólnie. Jak prawdziwe małżeństwo , prawda ? A teraz co ? Jak gdyby nigdy nic oznajmiasz mi że się przeprowadzamy. Coś tu chyba jest nie tak nieprawdaż ?
Jeszcze długo się tak przekrzykiwali. Mama na płakała i wrzeszczała na tatę. Stałam wciąż w tym samym miejscu, a po moim policzku spływały łzy. Byłam załamana. Moje myśli skupiały się tylko wokół dwojga bardzo ważnych dla mnie ludzi, którzy właśnie kłócą się w kuchni.
Nawet nie zauważyłam kiedy Logan pociągnął mnie za rękę do mojego pokoju. Brat otarł mi je kciukiem i mocno przytulił.
- Nie płacz już... Wszystko będzie dobrze.- uspakajał mnie.
- Nie będzie ..
Posiedział ze mną dopóki nie uspokoiłam się już całkowicie. Na początku bardzo się przejęłam sytuacją między rodzicami ale teraz stwierdziłam że nie będę się w to mieszać. Niech sobie robią co chcą, wkońcu są dorośli. Mam tylko nadzieję że nie będą ode mnie oczekiwali że będę udawać że nadal jesteśmy szczęśliwą rodzinką mimo że mamusia i tatuś mieszkają osobno.
Wzięłam do ręki telefon i wybrałam numer do Diany.
- Cześć Diana. Masz dziś czas? Może wyjdziemy do centrum handlowego na małe zakupy ?
- Hmmm czemu nie..
- To spotkajmy się pod H&M za godzinę.
- No spoko. Narka
- Cześć.
Rozłączyłam się i ruszyłam do łazienki. Kiedy przejrzałam się w lustrze o mało nie padłam na zawał. Oczy miałam podkrążone i zaczerwienione. Okropnie to wyglądało. Spróbowałam zaradzić coś korektorem ale jednak to nie było to.Mimo wszystko postanowiłam się tym zbytnio nie przejmować. Narzuciłam na siebie rurki, koszulkę oraz trampki i wyszłam z domu.
Idąc na spotkanie humor jakoś mi się polepszył. Jednak gdy dotarłam pod H&M zobaczyłam Dianę z Elliottem - jej chłopakiem - cały zapał zakupowy minął. Nie żebym nie lubiła Elliotta czy coś ale ostatnie na co miałam ochotę to patrzenie jak się całują na każdym kroku. Wyszłam ze sklepu i skierowałam się w stronę kawiarni. Wybrałam numer Diany.
- Hej Diana.
- No hej, gdzie ty jesteś ?
- Wiesz nie dam rady przyjść. Przepraszam.
- Nie szkodzi... W takim razie do jutra..
- Tak do jutra pa.
Nie czekając na jej odpowiedź rozłączyłam się. Nie bardzo wiedziałam co mam teraz zrobić i gdzie iść . Do domu wracać nie chciałam z powodów oczywistych a na mieście nie miałam zbytnio co robić. Błąkałam się ze słuchawkami w uszach między alejkami parkowymi gdy nagle zobaczyłam na jednej z ławek Marco i kilku jego kolegów. Gdy napotkał mnie wzrokiem pomachał mi i zaczął wołać do siebie. Odmachałam ale nie zatrzymałam się na dłużej. Nie miałam ochoty przebywać sama w gronie 6 czy tam 8chłopaków. Wyszłam z parku i skierowałam się w kierunku domu.
Kiedy byłam już w domu rodzice znów się o kłócili. Tym razem w salonie. Nawet na nich nie spojrzałam i zamknęłam się w pokoju. Wzięłam pamiętniki i czytałam ostatnie wpisy. Miałam zamiar coś napisać ale nie wiedziałam jak to wszystko ogarnąć w jakiekolwiek słowa więc odłożyłam pamiętnik na jego miejsce. Otworzyłam drzwi balkonowe i wyszłam na zewnątrz. Tam rozłożyłam sobie kocyk na którym usiadłam. Z iPod'em i słuchawkami w uszach siedziałam i wpatrywałam się w rozgwieżdżone niebo. Myślałam nad wszystkim co się dzisiaj wydarzyło. Po policzku spłynęła pojedyncza łza którą szybko starłam. ,, Będę silna " pomyślałam.
Po godzinie weszłam z powrotem do pokoju. Z pokoju ruszyłam w kierunku łazienki gdzie wzięłam szybki prysznic, przebralam się w piżame i udałam się prosto do mojego łóżka. Gdzie po chwili już smacznie spałam.
Cześć.
Mam zamiar usunąć tego bloga, bo coś mi się wydaje że nikt go nie czyta. Nie ma żadnych komentarzy. Chociaż mi nie zależy na komentarzach ale na tym czy wam się podoba moje pisanie a jeżeli nie no to przestaje pisać i tyle.
Pozdrawiam Julia Reus